Tusk: speckomisja powinna wyjaśnić sprawę Marcinkiewicza

Tusk: speckomisja powinna wyjaśnić sprawę Marcinkiewicza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef PO Donald Tusk uważa, że sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych powinna spotkać się z b. premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem i wyjaśnić, czy był on podsłuchiwany przez służby.

"Jeśli istnieją jakiekolwiek przesłanki, a wypowiedź premiera Marcinkiewicza jest chyba wystarczającą przesłanką, żeby sądzić, że premier polskiego rządu był podsłuchiwany, albo że były próby podsłuchiwania, i to nie przez przestępców, tylko przez służby rządowe, to sprawa domaga się wyjaśnienia w trybie natychmiastowym. Być może jedynym sposobem byłoby złożyć prośbę pod adresem premiera Marcinkiewicza, aby wyjaśnił tę sprawę przed Komisją ds. Służb Specjalnych" - powiedział Tusk dziennikarzom w Sejmie.

Wtorkowe "Fakty" TVN podały, że wśród osób, które miały być podsłuchiwane przez służby specjalne, pojawia się nazwisko Marcinkiewicza. Nie wiadomo, na czyje polecenie miało się to odbywać. Według "Faktów", nazwisko Marcinkiewicza "nie wynika bezpośrednio" z zeznań b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka przed sejmową speckomisją.

B. premier powiedział "Faktom", że "to nie jest wykluczone". "Żyjemy w państwie Orwella 1984 roku i warto mieć tego świadomość. Kiedy byłem premierem spodziewałem się, że także wobec swego szefa służby mogą pełnić taką rolę i taką funkcję" - dodał.

Z kolei w rozmowie opublikowanej w środę w "Dzienniku", Marcinkiewicz powiedział m.in. że nie może zaprzeczyć informacji, że w grudniu 2005 r. gdy był premierem, ważna osoba związana z PiS, która nie pełniła żadnych funkcji państwowych, prosiła służby o zbieranie informacji na jego temat.

Rzecznik rządu Jan Dziedziczak powiedział, że Marcinkiewicz "nie był i nie jest podsłuchiwany".

Tusk uważa, że "jeśli PiS-owski premier ma wrażenie, że był podsłuchiwany przez swoich kolegów z PiS, to jest to informacja wyjątkowo przygnębiająca i mówi chyba nawet więcej o tym, z kim mamy dzisiaj do czynienia niż rewelacje Kaczmarka".

"Obawiam się, że wszystkie dotychczasowe wyznania skruszonych polityków PiS układają się w jeden ponury ciąg. Mamy do czynienia z wyjątkowo paskudnym układem rządowym. My to prędzej czy później wyjaśnimy, ale lepiej byłoby wcześniej niż później. Na pewno rację mają ci wszyscy, którzy mówią, że zanim Polacy pójdą do urn wyborczych - a ja zrobię wszystko, aby było to jak najszybciej - muszą wiedzieć, z kim mieli do czynienia przez ostatnie dwa lata" -  mówił szef PO.

Pytany, czy podejrzewa, że on sam może być podsłuchiwany, Tusk powiedział: "Muszę założyć tak na wszelki wypadek, że jeśli Ziobro podsłuchuje Leppera i Giertycha, a Marcinkiewicz mówi, że podsłuchiwali go koledzy z rządu, to można przyjąć za rzecz oczywistą, że lider opozycji jest podsłuchiwany osiem razy bardziej". "Ale w jakąś szczególną psychozę nie wpadam" - dodał.

Tusk poinformował, że PO "dostępnymi środkami technicznymi" sprawdza co jakiś czas, czy w jej gabinetach nie ma podsłuchów. "Na razie żadnych nie było, ale fachowcy, których pytamy o rady, mówią, że przy współczesnej technice tradycyjne badania nie mają większego znaczenia. Kluczem jest wyleczenie ludzi, a nie technika" - podkreślił lider PO.

Pytany, czy nie boi się podejmować ważnych decyzji we własnym gabinecie, Tusk powiedział: "To, że niektórzy zwariowali, nie może znaczyć, że wszyscy zwariują. Ja nie pójdę w krzaki z panem Rokitą i panem Schetyną i na ucho nie będziemy szeptać jak będzie wyglądał harmonogram prac parlamentu czy skład rządu".

"Jedyną metodą na ludzi niepoczytalnych, którzy dorwali się do władzy i do +zabawek+, które podniecają takich niedojrzałych emocjonalnie polityków, jest zachować normalność do końca. Wielką siłą +Solidarności+ wobec komunistów było to, że +Solidarność+ nie podsłuchiwała" - powiedział szef PO.

Wicemarszałek Sejmu z PO Bronisław Komorowski nie sądzi, aby Kazimierz Marcinkiewicz powiedział, co powiedział "ot tak sobie". "Jest człowiekiem na tyle poważnym, że na pewno to głęboko przemyślał" - ocenił. Dodał, że sprawa musi być zbadana i trzeba doprowadzić do wyjaśnienia kwestii - jego zdaniem - podstawowej: "czy Polska jest krajem na podsłuchu".

"Powstało bowiem wrażenie, że zamiast 3 mln mieszkań, które PiS obiecywał, mamy 3 mln podsłuchów, haków" - mówił Komorowski.

Pytany, czy informacje o podsłuchach nie powinny skłonić do szybszego powołania komisji śledczej, jeszcze przed ewentualnymi wcześniejszymi wyborami Komorowski podkreślił, że "PO cały czas domaga się utworzenia komisji śledczej, a PiS blokuje powołanie takiej komisji działaniami marszałka Ludwika Dorna".

"Jeśli ktoś wymyśli skuteczny, zgody z prawem sposób namówienia marszałka Dorna, aby poddał pod głosowanie wniosek o powołanie komisji śledczej, osobiście ufunduję nagrodę" - żartował Komorowski.

ab, pap