– W skierowanym do Sądu Rejonowego Warszawa Praga-Północ akcie oskarżenia motorniczemu tramwaju zarzuca się umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym oraz przepisów instrukcji dla pracowników Tramwajów Warszawskich i nieumyślne spowodowanie wypadku, w wyniku którego śmierć poniósł czteroletni chłopiec – przekazała, cytowana przez TVN Warszawa rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Katarzyna Skrzeczkowska.
Tragedia w Warszawie
W sierpniu 2022 roku przy przystanku Batalionu Platerówek doszło do tragicznego wypadku, w wyniku którego zginął 4-letni chłopiec. Dziecko zostało przytrzaśnięte przez zamykające się drzwi tramwaju. Pojazd ruszył następnie z miejsca ciągnąc za sobą, przebywającego pod opieką babci, chłopca.
W ocenie prokuratury całkowita winę za zaistniałą sytuację ponosi motorniczy, który w chwili zdarzenia miał używać telefonu. – Z dowodów wynika, że oskarżony, kierując tramwajem, w trakcie jazdy korzystał z telefonu i słuchawek, nieprawidłowo obserwował zdarzenia zachodzące w obrębie ostatnich drzwi składu, którymi wysiadało dziecko, a po zamknięciu tych drzwi nie upewnił się, czy ruszenie z przystanku nie spowoduje zagrożenia dla pasażerów wysiadających i znajdujących się na przystanku – powiedziała Skrzeczkowska.
Z relacji rzeczniczki wynika, że motorniczy na ocenę sytuacji wokół pojazdu miał poświęcić zaledwie 1,5 sekundy. Prokuratorka podkreśliła, że pojazd, którym poruszał się mężczyzna był w dobrym stanie technicznym i nic nie utrudniało widoczności wszystkich jego drzwi w lusterkach. – Ponadto motorniczy może ruszyć z przystanku po upewnieniu się, że wszystkie drzwi są całkowicie zamknięte oraz że ruszenie nie spowoduje zagrożenia dla pasażerów znajdujących się na przystanku – zaznaczyła.
Mężczyźnie za zarzucane mu czyny grozi do 8 lat pozbawienia wolności. Motorniczy nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień w sprawie wypadku.
Czytaj też:
Tragiczny wypadek na quadzie. Nie żyje 12-letni chłopiec