2 lipca doszło do wypadku na drodze krajowej numer 59 w okolicy Giżycka. Doszło do czołowego zderzenia dwóch pojazdów, samochodu osobowego i oznakowanego radiowozu. Za kierownicą auta siedział 25-latek, który z niewyjaśnionych jak na razie przyczyn stracił panowanie nad kierownicą i wjechał pod pojazd wracających z interwencji funkcjonariuszy. Siła uderzenia była tak duża, że z osobówki wypadł silnik.
Policjantom udało się opuścić pojazd o własnych siłach. Mimo to trafili do szpitala w bardzo poważnym stanie – podał „Super Express”. Z kolei mężczyzna kierujący autem zakleszczył się wewnątrz wraku osobówki. Mimo próby ze strony innych kierowców i służb nie udało się uratować życia 25-latka, który zmarł na miejscu. Wypadek spowodował kilkugodzinne utrudnienia na rasie. Konieczne było wytyczenie objazdów.
Wypadek na DK 59 w Giżycku. 25-latek wracał z pogrzebu dziadka
Trwa wyjaśnianie dokładnych przyczyn i okoliczności tragedii. Sprawę nadzoruje prokurator. Według nieoficjalnych informacji „SE” pod uwagę brane jest kilka hipotez: awaria samochodu, nadmierna prędkość, a nawet samobójstwo. Okazuje się bowiem, że 25-latek wracał z pogrzebu dziadka, z którym był bardzo zżyty. Mężczyzna był mocno poruszony śmiercią bliskiego mu członka rodziny.
– Dziwne to wszystko, niektórzy nie dojechali po pogrzebie do domu, a tu dostają telefon, że Michaś nie żyje – skomentował sprawę znajomy rodziny. – Dziadek go tak kochał, że zabrał do siebie, smutne to.... Niech spoczywają w pokoju wiecznym – dodał.
Czytaj też:
Wypadek kolumny rządowej na Podlasiu. Są ranniCzytaj też:
Jechał na tylnym kole i uciekał po chodniku. Policjanci: stój policja, stój, bo strzelam