Szymczyk nie ma zarzutów do policjantów. Sąd miał w sprawie pani Joanny inne zdanie

Szymczyk nie ma zarzutów do policjantów. Sąd miał w sprawie pani Joanny inne zdanie

Jarosław Szymczyk
Jarosław Szymczyk Źródło: PAP / Leszek Szymański
Pełnomocniczka pani Joanny z Krakowa opublikowała w mediach społecznościowych treść orzeczenia sądu w sprawie policyjnej interwencji, będącej przedmiotem głośnego reportażu TVN. To odpowiedź na czwartkową konferencję komendanta Jarosława Szymczyka.

Reprezentująca panią Joannę z Krakowa mecenas Kamila Ferenc podzieliła się na Twitterze treścią orzeczenia Sądu Rejonowego dla Krakowa-Krowodrzy. Prawniczka zrobiła to po tym, jak komendant główny policji Jarosław Szymczyk, podczas konferencji prasowej bronił działań swoich podwładnych i stwierdził, że ich interwencja przebiegłą prawidłowo.

Orzeczenie krakowskiego sądu

W treści opublikowanego orzeczenia sąd uznał, że działania policjantów były oparte o „nieszczególnie obiektywną” ocenę zaistniałej sytuacji. „Na poparcie tego można zacytować stwierdzenie z notatki, jakoby nie utrudniali w żaden sposób czynności medycznych, a jednocześnie policjanci legitymowali będących w pracy w szpitalu lekarzy oraz sugerowali im zasłanianie kotarami pacjentów niekoniecznie chcących być świadkami ich interwencji” – czytamy w orzeczeniu.

Sąd uznał ponadto, że odebranie kobiecie telefonu było niezgodne z prawem i doprowadziło do ukarania jej za „za czyn, który nie może zostać jej przypisany”. Policjanci mieli odebrać kobiecie urządzenie, po tym jak poinformowała ich, że zakupiła tabletki poronne za pośrednictwem internetu, używając przy tym notebooka. „W żadnym miejscu akt nie było śladu ustaleń/podejrzeń, że posłużyła się w tym celu telefonem komórkowym” – czytamy.

twitter

„Nie było podstaw do przyjęcia, że ów telefon komórkowy może stanowić dowód w sprawie, wobec czego jego zatrzymanie przekroczyło granice niezbędne dla osiągnięcia celu czynności i zasadne są zarzuty podniesione w zażaleniu przez pełnomocnika skarżącej” – orzeczono.

Sąd upomniał funkcjonariuszy, przy tym, że sporządzony przez nich opis sytuacji był nieobiektywny. „Zważywszy na wykazaną jednostronność w pochodzącym od funkcjonariuszy policji opisie sytuacji zaistniałej w szpitalu, pożądana byłaby na przyszłość ich większa wstrzemięźliwość przy dokonywaniu w warunkach szpitalnych czynności wobec osoby, której nie można postawić zarzutu” – czytamy.

Szymczyk broni podwładnych

W czwartek komendant główny policji Jarosław Szymczyk zwołał konferencję prasową, podczas której podzielił się swoją opinią na temat sprawy pani Joanny z Krakowa. W jego ocenie policjanci działali prawidłowo, a ich celem była jedynie pomoc kobiecie i zapewnienie jej bezpieczeństwa. Jak podkreślił, pani Joanna ani przez moment nie była osobą zatrzymaną.

– Pani Joanna ani przez moment nie była osobą zatrzymaną. Jedyne co robiliśmy, to aby nie dopuścić do zamachu samobójczego i zabezpieczyć dowody, w celu ustalenia źródła zakupu – podkreślił.

Przedstawił także nagrania, na których słychać rozmowę z lekarką psychiatrii, która dokonała zgłoszenia. Słychać na nich kobietę, która powiadamia o rozmowie z pacjentką – panią Joanną. Miała ona powiedzieć jej, że dokonała aborcji i nie może znieść tej decyzji. Chce popełnić samobójstwo.

Czytaj też:
Rzecznik rządu o sprawie pani Joanny: Każdy może popełnić błąd