Akcja gaśnicza w Przylepie pod Zieloną Górą, gdzie w weekend płonęło składowisko niebezpiecznych odpadów, zakończyła się w poniedziałek. Minister klimatu Anna Moskwa zapewniała, że zagrożenia dla okolicznych mieszkańców w tej chwili nie ma. Dodała, że teraz próbki będą badane w laboratoriach, co pozwoli ustalić, jakiego rodzaju odpady były przechowywane na składowisku. Wiadomo jednak, że niebezpieczne substancje składowano tam od lat.
Kroki prawne w związku ze sprawą postanowiła podjąć marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Anna Polak. „W związku z pożarem w Przylepie składam zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezydenta Zielonej Góry. J. Kubicki powinien usunąć odpady. Nie zrobił tego mimo postanowienia NSA! Prokuratura powinna sprawdzić, czy nie naraził mieszkańców na utratę zdrowia” – poinformowała na Twitterze.
W skierowanym do Prokuratury Rejonowej w Zielonej Górze zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa czytamy, że dotyczy ono łącznie 4 przestępstw, które mógł popełnić prezydent miasta. Po pierwsze z art. 160 par 1 KK mówiącego o „narażeniu człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”, po drugie z art. 163 par. 1 KK dotyczącego „sprowadzenia zdarzenia powszechnie niebezpiecznego”. Poza tym z art. 231 par. 1 KK (działanie na szkodę interesu publicznego) oraz art. 182 par. 1 KK (zanieczyszczenie wody i powierzchni ziemi).
Pożar w Zielonej Górze. Wstrząsająca relacja posłanki
W weekend na miejscu pożaru pojawiła się m.in. Anita Kucharska-Dziedzic. Obecna posłanka Lewicy jako radna Zielonej Góry zajmowała się tematem składowiska odpadów. – Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska stwierdził, że są braki w dokumentacji i nie wiadomo, co firma tak naprawdę składuje i nie można było tego do końca ustalić. To były skorodowane beczki, układane jedna na drugie – powiedziała parlamentarzystka.
Polityk dodała, że gdy jeździła w okolice hali, widziała chore zwierzęta a okoliczni mieszkańcy skarżyli się na problemy ze zdrowiem. – My sami po tym, jak poszliśmy z kamerą w okolice tej hali, to ja wymiotowałam jak kot, więc naprawdę tam śmierdziało i śmierdziało tak, że to rzeczywiście skutkowało u ludzi – przyznała. – Nikt się tym nie przejmował i dlatego dzisiaj mamy tragedię. Tutaj zadziałała zasada „jakośtobędzizm” i pewne bezhołowie. Bez oczywistej troski o zdrowie i życie mieszkańców – dodała.
Czytaj też:
Polak uciekał przed pożarem w Grecji. Nagrał szokującą relacjęCzytaj też:
Pożar w Zielonej Górze. RCB ostrzega przed chmurą toksycznego dymu. Sprzeczne informacje o ewakuacji