Mówił, że poseł przyznał, iż jego zachowanie ma charakter demonstracyjny i skierowane jest "przeciwko działaniom prokuratury i sądu". "Poseł nie chciał jednak mówić o szczegółach, powiedział jedynie o ręcznym sterowaniu prokuratury przez ministra Ziobrę" - powiedział.
Poseł nie przyjmuje posiłków przygotowywanych przez areszt, ale zrobił zakupy na ponad 250 zł w kantynie aresztu.
Po aresztowaniu posła o "ręcznym sterowaniu" prokuraturą mówiła jego żona - posłanka Wanda Łyżwińska. "To jest dzieło ministra sprawiedliwości, który miał stać na straży swobód obywatelskich, prawa do porządku, prawa obywateli do rzetelnego procesu, a w rzeczywistości ręcznie steruje zarówno prokuraturą, jak i sądami" - powiedziała na konferencji prasowej.
Adwokat Łyżwińskiego - mec. Wiesławem Żurawski - kilka dni temu zapowiedział m.in. że jeśli postanowienie o aresztowaniu posła zostanie utrzymane w mocy przez sąd odwoławczy, to złoży skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Zażalenie na areszt Łyżwińskiego będzie prawdopodobnie rozpatrywane w przyszłym tygodniu. Do wtorku nie wpłynęły jeszcze do sądu akta sprawy z prokuratury.
B. działacz Samoobrony trafił do aresztu pod koniec sierpnia. Łódzka prokuratura okręgowa przedstawiła mu łącznie siedem zarzutów, w tym: gwałtu, przyjmowania i żądania korzyści osobistych o charakterze seksualnym, wykorzystania lub usiłowania wykorzystania seksualnego czterech kobiet, nakłaniania Anety Krawczyk do przerwania ciąży oraz podżegania do porwania biznesmena. Zarzuty dotyczą lat 1999-2003. Poseł nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu kara do 10 lat więzienia.
Łyżwiński jest drugim posłem - po byłym łódzkim "baronie" SLD Andrzeju Pęczaku - który trafił do aresztu, po tym jak zgodził się na to Sejm. Zatrzymany w 2004 r. Pęczak przebywał w areszcie ponad 25 miesięcy. Został zwolniony z niego w styczniu 2007 r.
pap, em