Wiktor Krajewski: Wojna w Ukrainie, ocieplenie klimatu, inflacja... Straszne rzeczy dzieją się na świecie. A savoir-vivre? Po co nam dziś zasady, które nas dodatkowo stresują i musimy o nich pamiętać?
Dr Irena Kamińska-Radomska: Kogo stresują, tego stresują. Wcale nie musimy o nich pamiętać, ponieważ osoba kulturalna, dobrze wychowana, nie myśli o zasadach, ma je we krwi, więc są dla niej naturalne. Moja córka Dominika Grodowska, która prowadzi szkolenia z zakresu dobrych manier, zawsze podkreśla jeden fakt, że jeżeli widać u kogoś maniery, to są to złe maniery. Osobą kulturalną jest ktoś, kto stosuje zasady zawsze i wszędzie, a nie wyłącznie od święta czy przed publicznością.
A jak jest się już w domu i nikt na nas nie patrzy? Wtedy dalej nie wrzucamy na luz?
Wtedy również… wrzucamy na luz. On jest nieodłączny, oczywiście przy zachowaniu zasad. Jest to możliwe tylko wtedy, kiedy odpowiednie zachowanie znajdować się będzie w sferze nawykowej. Dobre maniery powinno się mieć zawsze, a nie wyłącznie w towarzystwie. Zresztą samo pojęcie savoir-vivre’u oznacza „wiedzieć, jak żyć”. Życia nie traktujemy przecież wybiórczo. Jeśli jednak dobre maniery będziemy tylko „odkurzać”, kiedy się opłaca albo kiedy wydaje nam się, że tak wypada, zawsze będziemy czuć się z nimi źle, będą niewygodne i niezgodne z nami. Prawdziwy savoir-vivre jest poza refleksją.
Jak wyglądają te zasady w stosunku do zmieniającego się świata i panujących w nic zasad? One ewoluują w konkretnym kierunku?
Musiałabym zapytać, co masz na myśli, mówiąc „te zasady”. Są takie, które ewoluują, ponieważ dopiero się tworzą. Na przestrzeni dwudziestu lat na przykład wiele się zmieniło chociażby w korespondencji elektronicznej. Nie zaczynamy i nie kończymy każdego mejla formułami przejętymi z korespondencji tradycyjnej, jak to na początku było uznane za stosowne. W tej chwili korespondencja przez Internet czasami wymaga zwrotów grzecznościowych na początku i końcu, a czasami nie. To zależy od tego, jak traktujemy taką korespondencję.
Jeśli jest to wymiana zdań kolejna w ciągu dnia, przypominająca raczej rozmowę, to potraktowanie każdego mejla jak dawniej listu byłoby śmieszne.
W tej chwili można uznać, że zasady korespondencji elektronicznej są ustabilizowane. I zwrot „witam”, który zagościł w netykiecie na początku, całe szczęście, nie przetrwał. Bardziej akceptowalne jest „dzień dobry”. Ale nie chcę tu robić wykładu z korespondencji, ponieważ potrzebowalibyśmy kilkudziesięciu godzin na nasze spotkanie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.