Rano, niedługo po rozpoczęciu obrad Sejmu, na wniosek Giertycha ogłoszono przerwę. "Złożyliśmy wniosek o przerwę, aby uchronić Sejm przed sytuacją, która może doprowadzić do obstrukcji" - mówił szef Ligi. Domagał się, aby pierwszym punktem rozpoczętego w środę posiedzenia był wniosek o odwołanie Dorna.
LPR złożyła do TK wniosek o uznanie za niezgodny z konstytucją przepis regulaminu Sejmu, który pozwala marszałkowi Sejmu na niepoddawanie przez sześć miesięcy pod głosowanie wniosku o jego odwołanie. Szef LPR poinformował, że TK, w pełnym składzie, zajmie się tym wnioskiem.
Zdaniem Giertycha, marszałek nie poddając pod głosowanie wniosku o jego odwołanie powoduje, że wszystkie uchwalone ustawy mogą być w którymś momencie zakwestionowane, jako poddane pod głosowanie przez marszałka, który nie miał uprawnień.
W ocenie szefa Ligi, jeśli Dorn "nie potwierdzi swojego mandatu lub nie zostanie powołany nowy marszałek, będziemy mieli do czynienia z nielegalnością działań Sejmu".
"PiS chce uniknąć powołania komisji śledczych i dlatego blokuje odwołanie marszałka Sejmu, ale to zacietrzewienie, ta obstrukcja powoduje, że obecnie Izba stanęła przed wyborem: albo zaakceptować nielegalne działania marszałka (...), albo domagać się głosowania o odwołanie marszałka" - mówił Giertych.
Jak zapowiedział, Liga może nawet zaskarżyć spodziewaną uchwałę o skróceniu kadencji Sejmu, jeśliby byłaby ona poddana pod głosowanie przez Dorna. "Jesteśmy przeciwni wyborom, w sytuacji, w której PiS organizuje kampanię przeciwko swoim konkurentom" - mówił Giertych.
"Nie boimy się wyborów, ale naszym prawem jest, aby wyborcy przed wyborami wiedzieli kto kłamał" - dodał.pap, ss