Liderzy LiD przyznają nieoficjalnie, że od kilku tygodni mieli problem z ewentualnym startem w wyborach b. premiera. Jego kandydowania w wyborach chcą struktury partyjne w Łodzi i on sam. Niechętni temu są jednak politycy Partii Demokratycznej i Aleksander Kwaśniewski. B. prezydent wolałby, aby Miller za półtora roku wystartował w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Miller odnosząc się do tej sugestii powiedział przed kilkoma dniami, że to cenna propozycja, ale "z rządem braci Kaczyńskich i z ich formacją polityczną, trzeba walczyć w Polsce, a nie poza jej granicami".
Ponieważ na pierwszym miejscu LiD w Łodzi ma być Wojciech Olejniczak, liderzy LiD uznali, że rywalizacja między Olejniczakiem a Millerem byłaby niekorzystna dla centrolewicowej koalicji i stąd sobotnia decyzja o niewystawieniu byłego premiera na liście kandydatów w Łodzi.
Olejniczak zaprzecza, by ta decyzja miała jakikolwiek związek z prywatnymi animozjami między byłym i obecnym szefem SLD.
Komentując decyzje kierownictwa partii Leszek Miller powiedział, że to Rada Krajowa SLD zatwierdza listy kandydatów do parlamentu, a nie władze partii. Rada ma się zebrać 15 września. "Mam nadzieję, że nie jestem w partii, gdzie ostateczną instancję, czyli Radę Krajową, zastępuje kilku polityków" - powiedział Miller.
Były premier dodał, że życzyłby sobie, żeby Wojciech Olejniczak i Jerzy Szmajdziński potrafili porozmawiać, a nie komunikować się z nim za pomocą mediów. "Mam wrażenie, że mamy do czynienia z tchórzami, którzy nie potrafią powiedzieć prawdy twarzą w twarz" - dodał.
Pytany, czy podtrzymuje chęć kandydowania do Sejmu, odpowiedział, że nie pora jeszcze na jasną deklarację, dopóki nie zebrała się Rada Krajowa.
pap, e