Służby ratunkowe zostały wezwane do 11-letniej dziewczynki, która spędzała czas z rodzicami nad zalewem w Kobylej Górze (woj. wielkopolskie, powiat ostrzeszowski). Z ustaleń portalu ostrow24.tv wynika, że dziecko miało dostać ataku padaczki tuż po wyjściu z wody, a w konsekwencji zasłabnąć.
– 11-latka dostała ataku padaczki i doszło do zatrzymania krążenia. Prowadziliśmy resuscytację krążeniowo-oddechową, lekarz jednak stwierdził zgon dziewczynki – poinformował dyżurny wielkopolskich strażaków w rozmowie z „Głosem Wielkopolskim”.
Z pomocą ruszyli natychmiast ratownicy z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Później na miejscu pojawił się śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, straż pożarna i policja. Reanimacja trwała 2,5 godziny przy użyciu defibrylatora, który dostarczono z pobliskiej remizy. Dostarczyła go 17-latka, która – jak pisze wlkp24.info – została przewieziona do szpitala, bo gorzej się poczuła.
11-latka wyszła z wody i straciła przytomność. Przyczynę śmierci wyjaśni sekcja zwłok
„Z notatki służb wynika, że w trakcie akcji dziewczyna nagle bardzo źle się poczuła. Teraz przebywa na dziecięcym OIOM-ie ostrowskiego szpitala, jej stan jest poważny” – przekazano.
Przyczyna śmierci dziecka pozostaje nieznana. Ma ją wyjaśnić sekcja zwłok, której terminu nie podano publicznie. – Pomimo trwającej ponad dwie godziny akcji ratunkowej dziecka nie udało się uratować. Decyzją prokuratora ciało zostało zabezpieczone do przeprowadzenia sekcji w celu ustalenia przyczyny śmierci – przekazał Polskiej Agencji Prasowej oficer ostrzeszowskiej policji st.asp. Tomasz Morawek.
facebookCzytaj też:
Nie mogli wybudzić syna ze snu. Policjanci przejęli samochód z rodziną i pokazali nagranieCzytaj też:
Tego nie rób przed wejściem do wody. I nie chodzi tylko o picie alkoholu