Łyżwińska: mąż nie mógł molestować

Łyżwińska: mąż nie mógł molestować

Dodano:   /  Zmieniono: 
O "mocnych dowodach" niewinności Stanisława Łyżwińskiego w tzw. seksaferze, jakie przedstawiła prokuraturze, mówiła po przesłuchaniu jego żona, posłanka Samoobrony Wanda Łyżwińska.
Łódzka prokuratura okręgowa, która prowadzi śledztwo w tzw. seksaferze, przesłuchała we wtorek w charakterze świadka posłankę Samoobrony Wandę Łyżwińską - żonę aresztowanego w tej sprawie posła Stanisława Łyżwińskiego.

Łyżwińska po wyjściu z prokuratury powiedziała dziennikarzom, że "zeznawała w dwóch sprawach". Pierwsza z nich dotyczyła sprawy karnej, jaką wytoczył jej mąż Anecie Krawczyk, druga - tzw. seksafery.

Jak mówiła, w obu tych sprawach doniosła prokuraturze kolejne - według niej - "mocne dowody". Przyznała, że jednym z nich jest księga wyjść i wejść do sejmowego hotelu. Dodała również, że według tych dokumentów nie zgadzały się - wbrew temu, co mówią pokrzywdzone kobiety - personalia osób, które miałyby wchodzić i wychodzić do hotelu w określonych dniach.

Przed wejściem do prokuratury Łyżwińska mówiła, że ma ze sobą dokumenty ze szpitala w Lublinie, w którym przebywał jej mąż po urazie kręgosłupa. Mecenas Wiesław Żurawski mówił natomiast, że będzie wnioskował o przeprowadzenie dowodu związanego ze stanem zdrowia Łyżwińskiego. Jak twierdzi, ma on istotne znacznie dla oceny całego materiału dowodowego, ponieważ "każdy uraz kręgosłupa może prowadzić do zaburzeń erekcji".

Łyżwińska powiedziała, że w kontekście seksafery nie było pytań dotyczących przewodniczącego Samoobrony Andrzeja Leppera.

Posłanka jest przekonana, że "w 70 proc." udało się jej przekonać prokuraturę o niewinności jej męża. Jej zdaniem, zeznania kobiet są takie same i "jest to bardzo dobrze opracowany scenariusz". Według niej, cała ta sprawa to efekt "przegranych wyborów, rozczarowania i braku pracy przez pewne osoby". 

Wraz z posłanką do prokuratury przyjechał adwokat Łyżwińskiego mecenas Wiesław Żurawski, który chciał być też jej pełnomocnikiem. Prokuratura jednak się na to nie zgodziła. Mec. Żurawski będzie wnioskował o przeprowadzenie dowodu związanego ze stanem zdrowia Łyżwińskiego. Jak twierdzi, ma on istotne znacznie dla oceny całego materiału dowodowego. Pytany o szczegóły odpowiedział jedynie, iż "każdy uraz kręgosłupa może prowadzić do zaburzeń erekcji".

Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu ub. roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i liderowi Samoobrony Andrzejowi Lepperowi. Krawczyk twierdziła też, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Andrzeja Leppera.

Prokuratorskie śledztwo dotyczy "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim. Dotąd przesłuchano w nim ponad 150 osób.

W związku z tą sprawą pod koniec sierpnia Prokuratura Okręgowa w Łodzi przedstawiła b. posłowi Samoobrony Stanisławowi Łyżwińskiemu łącznie siedem zarzutów, w tym: gwałtu, przyjmowania i żądania korzyści osobistych o charakterze seksualnym, wykorzystania lub usiłowania wykorzystania seksualnego czterech kobiet, nakłaniania Anety Krawczyk (głównego świadka w sprawie tzw. seksafery) do przerwania ciąży oraz podżegania do porwania biznesmena. Zarzuty dotyczą lat 1999-2003. Poseł, który trafił do aresztu, nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu kara do 10 lat więzienia.

W środę łódzki sąd okręgowy ma rozpatrywać zażalenie obrońcy na aresztowanie posła.

W śledztwie podejrzane są dotąd cztery osoby. B. radny sejmiku woj. łódzkiego i działacza Samoobrony Jacek P. jest już oskarżony m.in. o nakłanianie Krawczyk do przerwania ciąży i narażenie życia kobiety. Przebywa w areszcie; grozi mu do 8 lat więzienia.

Zarzuty postawiono także b. działaczowi Samoobrony z Myślenic Franciszkowi I. i b. działaczowi tej partii z Tomaszowa Maz. Pawłowi G. I. jest podejrzany o poplecznictwo i podżeganie do składania fałszywych zeznań, a Pawłowi G. zarzuca się grożenie śmiercią Krawczyk i poplecznictwo. Obu grozi kara do 5 lat więzienia.

ab, pap