Zapomniane marzenia „mocarstwa średniej wielkości”. Jak Polska „prawie” została kolonialnym imperium

Zapomniane marzenia „mocarstwa średniej wielkości”. Jak Polska „prawie” została kolonialnym imperium

Plaża na wyspie Tobago
Plaża na wyspie Tobago Źródło: Shutterstock / Peter Krocka
II Rzeczpospolita była krajem biednym, ale bardzo ambitnym. W ambicji ocierającej się o megalomanię rządząca Sanacja ukuła nawet termin „mocarstwo średniej wielkości”, które miało równocześnie opisywać widoczny gołymi oczami stan faktyczny i wielką przyszłość migoczącą tuż tuż za zakrętem.

Pierwsze próby uzyskania kolonii dla Polski, której w dodatku wtedy nie było, podjął Stefan Szolc-Rogoziński, który już w 1882 roku zorganizował polską wyprawę do Kamerunu. Udało mu się nawet założyć tam niewielką kolonię, która jednak ostatecznie nie przetrwała, a sam Kamerun został skolonizowany przez Niemców.

Po Wielkiej Wojnie, w 1924 roku powstała Liga Morska i Rzeczna, przemianowana później na Ligę Morską i Kolonialną. Organizacja ta miała skupować ziemie i organizować przyszłe osadnictwo polskich kolonistów w dalekich krajach. Liga interesowała się terenami w Brazylii, Peru, Liberii, Angoli czy Madagaskarze. Szybko jednak okazało się, że władze francuskie nie są zainteresowanie sprzedawaniem Madagaskaru, a portugalskie Mozambiku.

Próby założenia większej kolonii w Peru rozbiły się o Wielki Kryzys i wynikający z niego brak środków na inwestycje, bo – jak się okazało – zakładanie kolonii było drogie, a zyski pojawiały się dopiero po kilku latach.

Ciekawsze były próby kolonizowania Brazylii i Liberii. W przeciwieństwie do Rzeczypospolitej, były to wtedy kraje niepodległe od ponad 100 lat, stąd dość osobliwym wydaje się, że mogłyby być przez nas kolonizowane.

Źródło: Wprost