Tomasz Komenda przerywa milczenie. „Boję się, że ludzie będą pluli mi pod nogi”

Tomasz Komenda przerywa milczenie. „Boję się, że ludzie będą pluli mi pod nogi”

Tomasz Komenda
Tomasz Komenda Źródło: PAP / Krzysztof Świderski
Po raz pierwszy od kilku miesięcy Tomasz Komeda skomentował swoje słowa, po których media zawrzały. „Chciałem dobrze” – tłumaczy.

Cała Polska żyła historią Tomasza Komendy skazanego przed laty za morderstwo 15-letniej dziewczynki. Bardziej elektryzował jednak proces samego uniewinnienia. Po 18 latach sąd uznał, że został on niesłusznie skazany. Mężczyzna wyszedł z więzienia, wywalczył 13 mln zł odszkodowania.

Kiedy opuścił mury więzienia związał się dość szybko z Anną Walter, z którą ma synka. Pomimo dziecka i „nowego startu” związek nie przetrwał. Na początku roku kobieta udzieliła głośnego wywiadu, w którym zaatakowała byłego partnera. Wróciła przy tym do rozprawy alimentacyjnej. Sąd przyznał 4,5 tys. zł.

– Tomek nie dał dziecku nic. Jestem z Filipem w tak trudnej sytuacji materialnej, że obecnie czekam w kolejce na przydział lokalu socjalnego we Wrocławiu. Tak wygląda nasza rzeczywistość. Czasem, nie było mnie stać na opłacanie rachunków za wynajmowane mieszkanie. Chciałam wrócić do pracy, chociaż na pół etatu, ale Filip po pójściu do żłobka, zaczął często chorować – mówiła Super Expressowi.

Była partnerka postawiła mocne zarzuty

W międzyczasie pojawiły się z jej strony także zarzuty o agresywne zachowania ze strony byłego partnera. Stwierdziła w innej rozmowie, że „wszystko zmieniło się, kiedy dostał pieniądze”.

Tomasz Komenda sprzeciwił się zarządzonym przez sąd alimentom. Zapewnił w rozmowie z Super Expressem odwołanie.

– Są zdecydowanie za wysokie. Trzeba pamiętać, że ja moich pieniędzy nie zarobiłem. Mam je z uwagi na krzywdy, których doznałem – tłumaczył dziennikarzom.

To właśnie ta wypowiedź najbardziej uderzyła czytelników. Pojawiło się wiele komentarzy mówiących o pazerności. Jedne atakowały Tomasza, drugie Annę.

Komenda żałuje swoich słów

Teraz, przy okazji publikacji książki poświęconej sprawie Komendy „Dziewczyna w czarnej sukience”, porozmawiała z nim dziennikarka Gazety Wyborczej i autorka publikacji Ewa Wilczyńska. To pierwszy komentarz z jego strony od tamtego czasu.

– Chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle, pod górkę. Niepotrzebnie się zgodziłem na tę wypowiedź do "Super Expressu". Tyle czasu byłem nieaktywny i nie wiem, co mi teraz odbiło. Boję się, że ludzie będą pluli mi pod nogi, bo bardziej wierzą internetowi niż mnie – powiedział dziennikarce.

Czytaj też:
Pomógł Komendzie wyjść na wolność. „Nigdy bym nie pomyślał, że to się tak skończy”
Czytaj też:
Akty agresji, groźby uprowadzenia syna i poważna choroba. Była partnerka o życiu z Tomaszem Komendą

Źródło: Gazeta Wyborcza / Super Express