Jak mieszkają Polacy? „Problemy z czasów Gomułki i Gierka do dziś nie są rozwiązane”

Jak mieszkają Polacy? „Problemy z czasów Gomułki i Gierka do dziś nie są rozwiązane”

Dom Meblowy Emilia mieścił się w pawilonie przy ulicy Emilii Plater w Warszawie
Dom Meblowy Emilia mieścił się w pawilonie przy ulicy Emilii Plater w Warszawie Źródło: PAP / zdj. ilustracyjne
– Problemy mieszkaniowe z czasów Gomułki i Gierka nie są do dziś rozwiązane, a dochodzą nieznane wówczas, jak choćby kryzys klimatyczny – mówi dr Agata Szydłowska, historyczka dizajnu, autorka książki „Futerał. O urządzaniu mieszkań w PRL-u”.

Przemysław Bociąga: Twoja książka nosi podtytuł „O urządzaniu mieszkań w PRL”. Co to znaczy „urządzać mieszkanie"?

Dr Agata Szydłowska: W materiałach, do których sięgałam, eksperci przez cały czas podkreślają: urządzanie mieszkania to nie jest meblowanie. Rozumiem to szerzej, jako urządzanie sobie życia. Urządzając mieszkanie podejmujemy decyzje, jakie funkcje będą spełniały określone przestrzenie, jakie czynności w jakim towarzystwie będziemy wykonywali.

Czasami, jak opisujesz, dzieje się to zupełnie dosłownie. Przywołujesz historię rodziny gnieżdżącej się w mieszkaniu tak małym, że każdy ruch musiał być precyzyjnie zaplanowany, żeby dało się żyć. Na wieczór wyjmujemy jutrzejsze ubrania z szafy, bo po rozłożeniu łóżek nie będzie to już możliwe. Łóżko rozkładamy po kolacji, bo zrobione jest ze stołu. Kiedy wszyscy są w domu, babcia nie rusza się ze swojego tapczanu, bo gdzie indziej nie ma na nią miejsca.

Tak, ten reportaż Hanny Krall o mieszkaniowej choreografii to chyba szczytowe osiągnięcie, jeśli chodzi o opis tego tańca, ale nie jedyne. Kiedy indziej kamera pokazuje mieszkańców akademika. Jeden lokator, żeby rano wstać z łóżka ustawionego na szafie, musi dosłownie zejść po ramionach kolegi. Urządzanie mieszkań to właśnie takie porządkowanie przestrzeni i tego, co się z tą przestrzenią wiąże.

W tym relacji społecznych.

W źródłach dotyczących PRL-u mamy mało wzmianek o relacjach klasowych, bo przecież oficjalnie społeczeństwo było wtedy bezklasowe – ale przecież ten motyw przewija się bardzo mocno. Mowa więc głównie o grupach zawodowych: robotnikach, inteligencji, pracownikach umysłowych... W badaniach historycznych zawsze widać, że najłatwiej dojść do głosu dominującej grupie, chociaż PRL akurat obfitował np. w ludowe pamiętnikarstwo. Mimo to i tak najczęściej słyszymy eksperckie pouczania kierowane w stronę tych, którzy „nie umieli mieszkać”.

Dr Agata Szydłowska

Źródło: Wprost