Liczba powołań w Archidiecezji Krakowskiej osiągnęła krytyczny poziom – informuje Gazeta Wyborcza. Według ustaleń podczas pierwszej tury rekrutacji do tamtejszego Wyższego Seminarium Duchownego zgłosił się jeden kandydat. Spadek chętnych do wstąpienia na drogę kapłańską widoczny jest od lat, ale tak źle nie było nigdy.
– W kurii popłoch, bo takiej katastrofy jeszcze nie było. Oczywiście powołania to nie zawody, ale jednak wstyd, że w sąsiedniej diecezji tarnowskiej kilkunastu młodych mężczyzn chce wstąpić na drogę kapłańską, a w Krakowie chętnych jak na lekarstwo – stwierdził w rozmowie z dziennikarzami anonimowy duchowny z podkrakowskiej parafii.
Tylko jeden kandydat w pierwszej turze rekrutacji
Proces rekrutacyjny do Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej podzielony jest na dwa terminy zgłoszeń. Pierwszy z nich minął w lipcu. To właśnie do tego terminu chętna miała być tylko jedna osoba. W tym samym czasie odejść z posługi miało czterech kapłanów.
Informacje te częściowo zdementował rzecznik krakowskiej kurii ks. Łukasz Michalczewski w rozmowie z Gazetą Krakowską. – Aktualnie na pewno nie jest to tylko jedna osoba. Co do rzekomych odejść czterech osób z kapłaństwa podczas wakacji, to jest kilku księży, którzy poprosili o urlop z różnych przyczyn, m.in. zdrowotnych – zapewnił ks. Michalczewski. Przyznał przy tym, że chętnych jest coraz mniej, jednak nie podał dokładnych danych z tegorocznego naboru.
Winnym może być sam arcybiskup
Jednym w powodów zmniejszonej liczby powołań w krakowskiej archidiecezji, jakich dopatrują się księża rozmówcy Gazety Wyborczej oraz sami dziennikarze, jest postać abp. Marka Jędraszewskiego. Przez lata zasłynął on m.in. słowami o „tęczowej zarazie” i „ideologii gender”. W maju br. roku wyświęcił on zaledwie 7 nowych diakonów.
– Analizując spadek powołań, trzeba zauważyć, że oprócz wewnętrznego "głosu", który wzywa do wyboru takiej drogi życiowej, są też dwa inne czynniki. Pierwszy to ogólna atmosfera: przy tej liczbie afer ciężko o dobrą atmosferę wokół Kościoła, a to utrudnia podjęcie decyzji o podjęciu powołania. Kolejny czynnik związany jest z przyciągającymi do Kościoła osobowościami. To jednak znamienne, że mimo tak "wyrazistego" biskupa chętnych do krakowskiego seminarium nie ma – stwierdził w rozmowie z Gazetą Wyborczą autor książki "Niewierni wierni" ks. Kazimierz Sowa.
Czytaj też:
Abp Jędraszewski wraca do słów o „tęczowej zarazie”: Nie chciałem nikogo urazićCzytaj też:
Zrzucił sutannę, dziś mówi: „Wyznałem, że jestem gejem i zostałem wysłany na badanie. Wyniki dostałem w zaklejonej kopercie”