Spór ws. blokady ukraińskiego zboża trwa w najlepsze. Polska i Ukraina prześcigają się w tym, czyja wypowiedź nada większego dystansu w najlepszych od lat stosunkach między krajami. Na tym wszystkim zdaje się korzystać Rosja, na co zdecydowanie wskazują słowa Marii Zacharowej, rzeczniczki tamtejszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Zełenski zarzucił Polsce granie na korzyść Moskwy
Zgodnie z zapowiedziami polski rząd zdecydował się na przedłużenie blokady zboża niezależnie od decyzji Komisji Europejskiej. Nie spodobało się to, delikatnie mówiąc, Ukrainie. Nasz wschodni sąsiad zapowiedział skargę do Światowej Organizacji Handlu.
– Rosja zablokowała nasze porty na Morzu Czarnym i Azowskim i nadal atakuje nasze portu nad Dunajem za pomocą pocisków i dronów. (…) Otworzyliśmy tymczasowy morski korytarz eksportowy. Pracujemy nad zachowaniem szlaków lądowych – stwierdził we wtorek Wołodymir Zełenski podczas przemówienia przy okazji szczytu Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku.
– Co niepokojące, niektórzy w Europie odgrywają solidarność w teatrze politycznym zamieniając kwestię boża w thriller. Może się wydawać, że ogrywają własne role. W rzeczywistości pomagają przygotować scenę dla aktora z Moskwy – dodał, co nie spotkała się z dobrą reakcją w Polsce.
Niedługo później Ukraina zapowiedziała nałożenie embarga na polskie produkty. Na liście znaleźć się mają: cebule, pomidory, kapusty i jabłka. Z wyliczeń „Wprost.pl” wynika, że może to kosztować nasz kraj ponad 210 mln zł.
Duda porównał Ukrainę do tonącego
Do sprawy jeszcze we wtorek odniósł się Andrzej Duda. Tego dnia miało się także odbyć spotkanie prezydentów Polski i Ukrainy, jednak „spadło z agendy”.
– Mamy trochę do czynienia tak jak z tonącym. Każdy, kto kiedykolwiek brał udział w ratowaniu tonącego, wie o tym, że człowiek tonący jest niesłychanie niebezpieczny; że może pociągnąć w głębiny. (…) Trochę jest to taka sytuacja jak między Polską i Ukrainą. Ukraina jest pod napaścią rosyjską, bez wątpienia w bardzo trudnej sytuacji, chwyta się wszystkiego czego się da – stwierdził Duda.
Rosja wykorzystuje słowa Dudy
Słowa prezydenta Polski dotarły dość szybko do Rosji, która wydaje się cieszyć z napięcia na linii Warszawa – Kijów. Przynajmniej tak się wydaje po słowach rzeczniczki tamtejszego MSZ-u, która stwierdziła, że „nigdy tak bardzo nie zgadzała się z Dudą, jak w tej wypowiedzi”. Zarzuciła Polsce długotrwałe granie na niekorzyść Ukrainy.
„Brakuje małego, ale bardzo ważnego wyjaśnienia. Oficjalnie Warszawa, która regularnie uczestniczyła w zmianach reżimu w tym kraju, także pomogła zepchnąć ją na dno. Aby ukraiński sąsiad na pewno nie wypłynął na powierzchnię, całe NATO, w tym współczujące władze polskie, przywiązują mu do nóg coś cięższego: pociski, drony, czołgi. (…) Przy takich „ratownikach” sprawa tonącego człowieka to bzdura. Ale zasady gry trzeba było wyjaśnić na brzegu" – napisała na Telegramie Zacharowa.
Czytaj też:
Krótkowzroczność Zełenskiego. Sojusz z Polską wart mniej niż interesy ukraińskich oligarchówCzytaj też:
Kaczyński o polskim rolnictwie: Musi być chronione teraz, za rok i po zwycięstwie Ukrainy