Eliza Olczyk, „Wprost”: Co było dla pana największym zaskoczeniem tegorocznej kampanii? Czy było coś takiego, po czym pan powiedział: „no nie, tego się nie spodziewałem”?
Wawrzyniec Konarski: Jednej takiej sytuacji nie ma, ale jest splot wydarzeń pokazujących niską kulturę polityczną, zarówno klasy politycznej jak i nas, wyborców.
Co pan ma na myśli?
Tym, co mnie bardzo martwi, to osłabienie przesłania merytorycznego w tegorocznej dyskusji kampanijnej, połączone z ostrym atakowaniem przeciwnika politycznego. Politycy zdają się zapominać, że takie zachowanie nie przyciągnie wyborców chwiejnych. Akurat ten elektorat będzie postrzegał polityka posługującego się inwektywami i agresją słowną jako typowego przedstawiciela całej klasy politycznej, który w związku z tym jest niegodny zainteresowania.
Niepokojące jest też to, że jako społeczeństwo poddajemy się zabiegom stosowanym przez polityków. Nie staramy się wskazywać na to, że w społeczeństwie są podziały, ale są też elementy, które mają nas łączyć.
Nie ma w tej kampanii w ogóle dyskusji o tym, co nas, Polaków może łączyć.
Chyba dlatego, że kampania jest skrajnie negatywna. Mnie osobiście zaskoczyło wykorzystanie orędzi do politycznych połajanek przez marszałków obu izb parlamentu.
Jeżeli mamy mówić o szczegółach, to znaczenie bardziej poruszające dla mnie było wykorzystanie sztucznej inteligencji do podrobienia wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego, co zrobiła Platforma Obywatelska. Nieustająco oburza mnie też pogarda, jaką prezentuje Jarosław Kaczyński, lider Prawa i Sprawiedliwości wobec ludzi nieheteronormatywnych. Takie zachowania fatalnie świadczą o tych, którzy podobne metody chcą stosować w kampanii.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.