Do tragicznego zdarzenia doszło przed godziną 14:00 w niedzielę, 24 września. W tym czasie na terenie lotniska w Pile odbywały się skoki spadochronowe. Jak poinformował serwis 7dni.pila.com, jeden ze skoczków zginął w wyniku upadku z dużej wysokości. Świadkowie przekazali, że mężczyzna nie zdołał otworzyć swojego spadochronu.
Piła. Tragiczna śmierć skoczka
O wstępnych ustaleniach służb, które przez kilka godzin prowadziły działania na miejscu wypadku, opowiedział sierż. szt. Wojciech Zeszot. – Wykonywał skok ze spadochronem z pokładu samolotu. Z niewyjaśnionych dotąd przyczyn nie otworzył tego spadochronu i spadł na ziemię. W wyniku obrażeń poniósł śmierć na miejscu – przekazał serwisowi 7dni.pila.com oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pile.
Mundurowi ustalili, że ofiara to 50-letni mieszkaniec powiatu toruńskiego. – Był doświadczonym skoczkiem. Wykonał kilkaset skoków – poinformował sierż. szt. Zeszot. Prezes Związku Spadochroniarzy Polskich w Poznaniu Michał Żmuda przekazał w rozmowie z Asta24, że mężczyzna był instruktorem i prowadził w Pile szkolenia. – Wykonywał skok z dwóch tysięcy metrów razem z grupą trzech innych skoczków spadochronowych – dodał w rozmowie z TVN24.
Służby badają okoliczności zdarzenia
Badaniem szczegółowych okoliczności zdarzenia od pierwszych minut po wypadku zajmuje się policja i prokuratura, do których dołączy Państwowa Komisja Badania wypadków Lotniczych. Podstawowym celem służb jest ustalenie, z jakiego powodu nie otworzył się ani spadochron główny, ani zapasowy.
Jak podało Radio Poznań, wśród nieoficjalnych przyczyn wymienia się nagłe pogorszenie stanu zdrowia mężczyzny. – Nie chciałbym oceniać, czy 50-latek ciągnął za linkę spadochronu, także zapasowego, czy nie – odpowiedział na pytania Interii oficer prasowy KPP w Pile.
Czytaj też:
Tragiczny wypadek w Ułężu. Kierowca uderzył w drzewo i wypadł z autaCzytaj też:
Rodzina spłonęła w wypadku na A1. Policja bada rolę kierowcy bmw