Psycholog o dyskusji wokół filmu Holland: Opowieść o otwarciu granicy z Białorusią to wizja kogoś, kto nie przeszedł etapu dorosłości

Psycholog o dyskusji wokół filmu Holland: Opowieść o otwarciu granicy z Białorusią to wizja kogoś, kto nie przeszedł etapu dorosłości

„Zielona granica”
„Zielona granica” Źródło: Agata Kubis
Konflikt moralny przy granicy z Białorusią wymaga zrozumienia go przy pomocy bardziej skomplikowanych narzędzi poznawczych niż umysł pierwotny. W miarę swojego mentalnego rozwoju człowiek uczy się coraz bardziej złożonych funkcji psychicznych. Np. zaczyna rozumieć sens zdania: „Chciałbym to dla ciebie zrobić, ale nie mogę” albo „lubię cię, ale nie zostanę twoją dziewczyną”. Rozumienie tych konstrukcji wymaga wielopoziomowego myślenia i – wbrew pozorom – nie każdy człowiek to potrafi – mówi Paweł Droździak, psycholog i trener grupowy. – Dyskusja wokół filmu „Zielona Granica” nie może być logiczna, bo jest tożsamościowa – dodaje.

Krystyna Romanowska: Nie będziemy rozmawiać o filmie Agnieszki Holland „Zielona Granica”. Ale porozmawiamy o mechanizmach psychologicznych, które towarzyszyły jego postrzeganiu.

Paweł Droździak: Nikt nie oglądał filmu Agnieszki Holland, ale to w niczym nie przeszkadza. Rozmowa która toczy się w Polsce od tygodni nie jest rozmową o tym konkretnym filmie. Nie trzeba go oglądać, by z ogromną trafnością przewidzieć, kto się będzie zaliczał do zwolenników, a kto do przeciwników. Nieobejrzenie nie przeszkadza zapewniać, że film nie atakuje Polski, albo że atakuje.

I nie ma w tym żadnego logicznego błędu, bo podział wokół filmu ma charakter tożsamościowy.

To tak jak z konwencją PiS albo Partii Razem. Nie trzeba siedzieć i bite dwie godziny słuchać i patrzeć. Zaskoczeń tu żadnych nie będzie.

Opowiedzmy o tym podziale: on jest najprostszy – prawica vs. lewica?

Podział wokół tego obrazu odzwierciedla podział przepoławiający polskie społeczeństwo w sposób zupełny i uniemożliwiający dialog. Ale jest coś co łączy.

Obie strony sporu łączy niemożliwość przeżycia ambiwalencji.

Bo to właśnie problem z radzeniem sobie z dysonansem poznawczym jest źródłem tego pęknięcia. Obie strony sporu mają jedną cechę wspólną – brak wątpliwości. Brak niepokoju co do tego, co jest dobre, a co złe.

Osoby myślące prosto oceniają szybko i wątpliwości nie miewają. „To dobre, tamto niedobre”. To jak ten „Pambuk” z Konopielki co za dobre wynagradza, a za złe każe. Ważna uwaga: prostota, o której tu mowa nie jest tym samym, co brak inteligencji. Można być bardzo inteligentnym, a mimo to myśleć w sposób totalnie czarno-biały.

Oczywistym jest, że w realnym życiu jednak często pewne sytuacje trudno jest ocenić w sposób jednoznaczny.

Tak. Należą do nich także problemy moralnie niejednoznaczne lub takie których nie da się do końca zrozumieć, czy w żaden sposób konstruktywnie rozwiązać. Niepokoją wszelkie kwestie w jakiś sposób niemożliwe do domknięcia,przypominające film bez morału, czy obraz z niejasnym zakończeniem. To wszystko może wiele osób bardzo niepokoić. Ludzie stosują odruchowo – zwykle zupełnie nieświadomie – kilka strategii radzenia sobie z taką niewygodą.

Istnieje na przykład zjawisko wyrzucania wewnętrznego konfliktu na zewnątrz. Załóżmy, że ktoś ma dylemat i nie może osiągnąć jednoznaczności. Wtedy robi wszystko, aby – nie mogąc znieść wewnętrznego pęknięcia – zająć twardo jakieś stanowisko, a wszelkie wątpliwości przypisać stronie przeciwnej. Jednocześnie usuwa ze świadomości fakty utrudniające osiągnięcie poczucia jednoznaczności. Przykład:

Ktoś myśli o podjęciu trudnej edukacji, ale boi się, czy da sobie radę. Przyjmuje wersję, że chce, jest zdecydowany i nie ma żadnych wątpliwości, tyle tylko, że są zewnętrzne czynniki, które przeszkadzają. Może to być partner życiowy. Lęk przed porażką i pretensja do siebie zostaje przekształcona w niechęć do życiowego partnera/partnerki, kogoś, kto „ogranicza” i „podcina skrzydła”.

W ten sposób ambiwalencja: „chcę, ale się obawiam” zostaje zamieniona na: „chcę i się nie obawiam, ale on/ona mi nie pozwala”. Podobnie jest w sporze o granicę (i kilka jeszcze innych rzeczy, bo przecież każdy wie, że te poglądy występują w dość spójnych pakietach) – obie strony są na siebie wzajemnie skazane, pozostaną wiecznie splątane. Tak długo, jak żadna ze stron nie zakwestionuje siebie sama choć o jotę, nie będą mogły się obyć bez tej drugiej.

Cały wywiad dostępny jest w 41/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.