Poseł Mężydło w ostatnich dniach opuścił PiS i będzie startował z list PO - z pierwszego miejsca w Toruniu; również b. minister obrony i senator Radosław Sikorski wystartuje w wyborach do Sejmu z listy Platformy - z pierwszego miejsca w Bydgoszczy.
Markowski ocenił na wtorkowej konferencji prasowej w Bydgoszczy, że ci parlamentarzyści stali się "pacynkami obwożonymi po Polsce". Jak dodał, główną motywacją obu polityków jest otrzymanie pierwszego miejsca na liście wyborczej.
Według posła PiS, Mężydło i Sikorski "muszą mieć poczucie zdrady, obaj wiedzą, że to Jarosław Kaczyński dał im ogromną szansę, przygarnął ich wtedy, kiedy ich nie było (...), a oni dziś go zdradzili". Markowski podkreślał, że obaj politycy byli kiedyś w Ruchu Odbudowy Polski, a dziś są "w nurcie, który może współpracować z komunistami", czyli "od samego prawa do samego lewa".
Poseł PiS dodał, że on sam także był w ROP i znał obu polityków jako przedstawicieli nurtu "patriotyczno-narodowego", określanego przez niektórych jako "skrajna prawica".
Jak zaznaczył, w 1997 roku Mężydło "obraził się na ROP, bo okazało się, że nie będzie jedynym senatorem proponowanym przez to ugrupowanie (...), obraził się na tyle, że wszczął proces z jednym z działaczy ROP, proces, który przetaczał się przez całą kampanię wyborczą".
W tym samym czasie - dodał Markowski - "z Radkiem Sikorskim było podobnie". "Wtedy w życiu Sikorskiego pojawił się Antoni Macierewicz, który był pełnomocnikiem wyborczym ROP i podjął decyzję o tym (...), że Radek Sikorski znalazł się na drugim miejscu na liście wyborczej za jednym z lokalnych działaczy" - przypominał.
Wtedy - jak mówił Markowski - Sikorski "wszczął dziką awanturę", a ROP został "skutecznie skompromitowany". W ocenie posła PiS, Mężydło i Sikorski "szli za władzą".
Markowski zauważył, że to Jarosław Kaczyński wydobył Mężydłę z "politycznego niebytu". Nie byłoby posła Mężydły - przekonywał - "gdyby nie decyzje prezesa Kaczyńskiego, który powiedział: +tak, znam, wiem, cenię, szanuję+".
"Podobnie było z Radkiem Sikorskim, tylko chwilę później. Radek znalazł się w momencie, gdy pojawiła się władza i w tej władzy objął bardzo ważną funkcję". "Znowu J.Kaczyński obdarzył kolejnego człowieka ogromnym zaufaniem" - powiedział Markowski.
Jak podkreślił, w PiS obecnie nikt nie wie jakie będzie miał miejsce na liście. "Nie wiedział tego A. Mężydło, który w swoich opowieściach upodabnia się do Janusza Kaczmarka" - powiedział poseł. Mężydło podkreślał wielokrotnie, że jego decyzja o przejściu do PO nie była koniunkturalna, bo także na liście PiS miałby "jedynkę", o czym został zapewniony.
"Nikt nie ma gwarancji pierwszego miejsca" - mówił Markowski. "Życiorysy obu panów pokazują, że wtedy kiedy nie są spełnione ich oczekiwania (...) po prostu znikają, a motyw jest bardzo wyraźny" - dodał poseł. Jego zdaniem, Mężydło i Sikorski "sprzedali swoje poglądy na rzecz pierwszych miejsc na listach.
Poseł podkreślił, że zupełnie inaczej zachował się lider PO Jan Rokita, który z powodów rodzinnych (jego żona Nelly została doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. kobiet) zdecydował się nie startować w wyborach, ale nie zmienił swojej przynależności partyjnej. Według Markowskiego, Rokita pozostaje "wierny swoim zasadom".
Jako skandaliczne określił Markowski ostatnie wypowiedzi obu polityków o premierze. Sikorski mówił przed kilkoma dniami, że czuje się zdradzony przez premiera; Mężydło z kolei w poniedziałek w programie "Teraz My" w TVN zarzucił premierowi kłamstwo; Mężydło mówił m.in. o tym, że już w maju uprzedzał premiera o zamiarze rezygnacji z członkostwa w PiS.
Według posła, Sikorski i Mężydło zapomnieli, że to właśnie dzięki J.Kaczyńskiemu osiągnęli bardzo dużo.ab, pap