Sprawa śmierci trzech osób na trasie A1, do której mógł przyczynić się kierowca BMW, od kilku dni budzi spore emocje. Z pewnością ma na to wpływ sposób ujawniania kolejnych informacji na jej temat. Początkowo docierały one do opinii publicznej dzięki internautom i dziennikarzom, a dopiero w dalszej kolejności za sprawą służb. Teraz dane podawane przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę o prędkości BMW zostały dodatkowo skomentowane przez eksperta w rozmowie z Wirtualną Polską.
Wypadek na A1. Strażak o brakach w protokole policyjnym
Ziobro przekazał, że z odczytu danych z pamięci sterowników pojazdu wynikało, iż samochód marki BMW poruszał się z prędkością nie mniejszą niż 253 km na godzinę. — Nie mamy dostępu do raportu z odczytu, więc powstaje pytanie, czy powyższa wartość oznacza prędkość pojazdu w chwili kolizji, czy też w momencie rozpoczęcia hamowania – przekazał wp.pl Rafał Bielnik, ekspert z firmy Crashlab. Jak zaznaczał, długość śladów hamowania BMW wynosiła około 168 metrów.
— Do tego trzeba dodać co najmniej kilkanaście metrów, zanim pojazd osiągnął maksymalną wartość opóźnienia i zaczął znaczyć ślady – przypominał Bielnik. Jeżeli więc wartość 253 km/h byłaby prędkością pojazdu w chwili zderzenia, to na początku hamowania moglibyśmy mówić o prędkości nawet powyżej 300 km/h. Analizę WP potwierdził na tym samym portalu jeden ze strażaków, obecnych na miejscu zdarzenia. Podkreślał, że ustalona przez prokuraturę prędkość była na liczniku BMW w momencie hamowania, kiedy kierowca widział już na swoim pasie samochód marki Kia.
— Wcześniej jechał grubo ponad 253 km na godz. Służby już na miejscu wypadku wiedziały i przekazywały sobie te informacje – mówił anonimowo przedstawiciel straży pożarnej. Policja nie wspomniała o tym fakcie w oficjalnym komunikacie. Wszyscy pamiętamy zresztą, że na początku nie mówiono nawet o udziale drugiego samochodu w tym zdarzeniu. Taka informacja była za to w protokole z wypadku straży pożarnej. Strażak sugerował, że podobna nieścisłość działa na korzyść kierowcy BMW i jego prawników.
Oświadczenie policji ws. wypadku na A1
W związku z niewyjaśnionymi do tej pory nieścisłościami, w sieci narosło mnóstwo plotek na temat wypadku z udziałem BMW. Łódzka policja zmuszona była wydać oświadczenie, prostujące najczęstsze z nich. Przypomniała, że śledztwo prowadzi obecnie Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim.
„Pragniemy podkreślić, że wbrew fałszywym informacjom, które krążą w internecie, kierowcą BMW nie był funkcjonariusz Policji, czy też syn funkcjonariusza jakiejkolwiek służby. Nie był to również polityk czy inna osoba zajmująca stanowisko publiczne. Działamy w sposób transparentny” – zapewniano.
„Dla Policji oraz organów ścigania nie ma znaczenia status społeczny, zajmowane stanowisko czy wykonywany zawód uczestników opisywanego zdarzenia drogowego. Apelujemy o nierozpowszechnianie plotek i niesprawdzonych informacji” – czytamy dalej w komunikacie.
Czytaj też:
Wypadek na A1. Opublikowano wizerunek Sebastiana Majtczaka. Mężczyzna uciekł z Polski?Czytaj też:
Skandal po wypadku na A1. Przyjaciółka ofiar oburzona zachowaniem prokuratury