"Muszę z wielką przykrością stwierdzić, że pan Bogdan Borusewicz wprowadza opinię publiczną w błąd, podając jako główny powód swego przejścia na listę PO rzekomy sprzeciw wobec rzekomych planów włączenia Lotosu do PKN Orlen. Równie dobrze pan Borusewicz mógłby uzasadniać, że przechodzi na listy PO, żeby zaprotestować przeciwko PiS-owskim pomysłom zburzenia Bazyliki Mariackiej bądź przeniesienia Pomnika Poległych Stoczniowców w inne miejsce" - powiedział Jacek Kurski na konferencji prasowej w Gdańsku.
Informacje o fuzji PKN Orlen z Grupą Lotos poseł nazwał "nonsensem". Dodał, że nie ma żadnych dokumentów rządowych, które mówiłyby o połączeniu obu spółek paliwowych. Kurski uważa, że Borusewicz próbuje w ten sposób "nabijać sobie punkty kosztem niesprawdzonych informacji na temat PiS".
Jak podkreślił Kurski, prawda o przyczynach kandydowania Borusewicza do Senatu z listy PO w okręgu gdańskim jest zupełnie inna. "Pan Bogdan Borusewicz zgłaszał się do premiera Jarosława Kaczyńskiego w ostatnich tygodniach wielokrotnie z żądaniem i oczekiwaniem przedłużenia swojego mandatu na funkcji marszałka Senatu. Spotkał się z odmową, dlatego, że premier nie jest człowiekiem, który dwóm różnym osobom obiecuje to samo stanowisko. A tego rodzaju perspektywę premier zarysował na klubie PiS kilka miesięcy temu wobec senatora Zbigniewa Romaszewskiego" - wyjaśnił Kurski.
Poseł PiS dodał, że opowiada o tym wszystkim za zgodą szefa rządu.
"Jedynym powodem dla którego pan Bogdan Borusewicz przenosi się na listy PO nie jest żadne zagrożenie dla Lotosu - bo to jest fikcja i nieprawda - lecz tylko osobiste dążenie do utrzymania się na stanowisku marszałka Senatu" - podkreślił Kurski.
Jego zdaniem, gdyby podobna sytuacja miała miejsce z politykiem przechodzącym do PiS, to komentarz Platformy Obywatelskiej byłby tylko jeden: "mamy do czynienia z korupcją polityczną, że ktoś w zamian za jakieś stanowisko zmienia partię".
"Jest mi przykro, że pan Bogdan Borusewicz potrafił zamienić swoje lojalności i przyjaźnie wobec PiS i braci Kaczyńskich na obietnice utrzymania stanowiska marszałka Senatu. Obawiam się, że przyjaźnie można stracić, a fotela marszałka Senatu wcale dzięki temu nie zyskać" - podsumował Kurski.pap, em