Jak relacjonują „Wysokie Obcasy”, do zdarzenia doszło w piątek, 17 czerwca 2022 roku. 40-latka była wówczas w 18. tygodniu ciąży „obarczonej dużym ryzykiem”. Z silnym bólem brzucha i krwawieniem udała się do łazienki, gdzie doszło do poronienia.
Śledztwo po poronieniu
Pani Ola przebywała w mieszkaniu ze swoim 2,5-letnim synem. Z obawy przed przestraszeniem dziecka postanowiła odciąć pępowinę nożyczkami i wytrzeć krew papierem toaletowym. Następnie wykonała telefon do swojego partnera oraz zadzwoniła po pogotowie.
Przed szpitalem w Międzylesiu na 40-latkę czekali funkcjonariusze. „Zespół (...) przywiózł kobietę do szpitala (...) po poronieniu. Kobieta poroniła dziecko do toalety” – zapisali w służbowej notatce. O zdarzeniu mundurowych poinformowała ratowniczka, która miała im przekazać, że doszło do poronienia „dziecka w toalecie”, a następnie spuszczono wodę ze względu na dużą ilość krwi.
Kontrowersyjne działania służb
W tym samym dniu kierowniczka prokuratury Praga-Południe Anna Lewandowska zleciła policji pobranie krwi od 40-latki na badania toksykologiczne, przesłuchanie lekarza oraz zabezpieczenie łożyska. Nakazała także wykonanie oględzin domu, zabezpieczenie nożyczek oraz wypompowanie i przeszukanie szamba.
Funkcjonariusze ponownie przesłuchali kobietę oraz jej partnera. Do ich miejsca zamieszkania wezwano firmę odbierającą zanieczyszczenia i fekalia, która opróżniła cały zbiornik. Chociaż w odpompowanym szambie nie ujawniono płodu, kilka dni później podjęto decyzję o wszczęciu śledztwa w sprawie „udzielenia p. Oli pomocy w aborcji lub nakłaniania do jej przerwania”.
„Wysokie Obcasy” podkreślają, że w policyjnych i prokuratorskich aktach pojawia się wyłącznie informacja o poronieniu, a mimo to rzeczniczka prokuratury tłumaczyła podjęte działania doniesieniami o kobiecie „po porodzie dziecka, którego los jest nieznany”.
Sprawa została umorzona
W trakcie prowadzonych czynności powołano biegłych z zakresu toksykologii, którym zlecono między innymi zbadanie próbek krwi. Wyniki potwierdziły, że kobieta nie była pod wpływem alkoholu, a w jej organizmie znajdowały się wyłącznie silne leki przeciwbólowe, które zostały podane w szpitalu.
Śledztwo trwało do 10 października 2022 roku. Prokurator Gabriel Żuławski z Prokuratury Rejonowej Praga-Południe podjął decyzję o jego umorzeniu "wobec stwierdzenia braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu".
Wyjaśnieniem sprawy zajęła się Fundacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, której pracowniczka podkreśliła w rozmowie z „Wysokimi Obcasami”, że śledczy nie tylko nie posiadali dowodów na popełnienie przestępstwa, ale dotarli do wielu informacji wskazujących na poronienie. Interwencję w sprawie pani Oli podjął też RPO.
Czytaj też:
Zakonnica z Kalisza z dwoma zarzutami. „Naruszyła nietykalność cielesną szóstki uczniów”Czytaj też:
Zastępca burmistrza chciał seksu za anulowanie kary. Usłyszał zarzuty