32-letni Sebastian M., łodzianin podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na A1, czeka na ekstradycję do Polski. Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim przedstawiła zarzut w tej sprawie po tym, jak mężczyzna zdołał uciec z Polski. 16 września w wypadku na A1 zginęła trzyosobowa rodzina – Martyna, Patryk i ich pięcioletni syn. Rodzina Martyna pochodzi z Kuźnicy Starej.
Sołtys Kuźnicy Starej: Słowa w gardle grzęzną
Przemysław Bąk, sołtys wsi, powiedział „Faktowi”, że lokalna społeczność domaga się surowego ukarania kierowcy i bardzo przeżywa śmierć rodziny. – Każdego dnia śledzimy informacje o tym wypadku. Każdego dnia wspominamy i myślimy o Martynie, Patryku ich rodzicach pogrążonych w niewyobrażalnej żałobie. Słowa w gardle grzęzną. Wszyscy przeżywamy to tak, jakby ktoś najbliższy z naszej rodziny zginął przyznaje. Dodał, że okoliczności postępowania służb po wypadku budzą rozgoryczenie.
– Jesteśmy rozżaleni i po raz kolejny zawiedliśmy się. Dlaczego nie zatrzymano go, dlaczego pozwolono mu, by uciekł do Dubaju? Od razu powinien zostać zatrzymany. Chcemy wiedzieć, jakie są powiązania. Za ile w Polsce można kupić sobie wolność – mówił ze łzami w oczach. – Żyjemy w państwie z dykty, gdzie za pieniądze można kupić sobie wolność... To dla nas niepojęte, że sprawcy od razu nie zatrzymano na 48 godzin, tylko dano mu czas na ucieczkę. Gdyby nie media, społeczeństwo, o tym wypadku nie byłoby aż tak głośno, a rodzina przez lata dochodziłaby sprawiedliwości przed sądami – zaznaczył. –Żądamy ukarania wszystkich, jak jeden mąż, którzy mu pomagali – dodał.
Martyna mieszkała w Myszkowie, ale chętnie wracała do rodzinnego domu. W Myszkowie prowadziła zakład kosmetyczny.
– Miał dużą renomę. Mnóstwo klientek, to była jej pasja – powiedział – To byli młodzi ludzie. Kochali życie, chcieli żyć, ktoś im zabrał to życie. Do nas to wciąż nie dociera – dodał. – Liczymy, że presja społeczna, media sprawią, że tego wypadku nikt nie zamiecie pod dywan – zaznaczył.
Wirtualna Polska informowała ostatnio, że Sebastian M., który wjechał w kię, został przesłuchany dwie godziny po zdarzeniu. W przypadku innych pasażerów podróżujących z kierowcą BMW, stało się to dopiero 10 dni po zdarzeniu.
Czytaj też:
Obrońca Sebastiana M. uderza w Ziobrę. „Mój klient tego nie zrobi”Czytaj też:
Ziobro o wypadku na A1: Prokuratura przygotowuje się na zmianę kwalifikacji czynu