Do prezydenta trafiły wnioski o dymisję, złożone przez Szefa Sztabu Generalnego generała Rajmunda Andrzejczaka i Dowódcę Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych generała Tomasza Piotrowskiego. Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że to odpowiedź najważniejszych dowódców na „kumulację działań, których oficerowie od pewnego czasu nie akceptowali”. Konflikt miał tlić się od maja 2023 roku, gdy Mariusz Błaszczak publicznie oskarżał Dowódcę Operacyjnego o zaniedbania i zarzucał mu, że nie poinformował o incydencie z grudnia 2022 roku, gdy rosyjska rakieta naruszyła polską przestrzeń powietrzną.
Według „Rzeczpospolitej” nie bez znaczenia pozostawało również to, jak wojsko jest wykorzystywane podczas trwającej kampanii wyborczej. Chodzi m. in. o fakt, że w spocie PiS szef MON pokazał opracowany przez Sztab Generalny dokument „Plan użycia Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej Warta – 00101”, który w kampanii okrzyknięto mianem „linii zdrady Tuska”.
„Atak na opozycję ma miejsce od miesięcy, także w trakcie uroczystości z udziałem wojska. Na tle zielonych mundurów Błaszczak wypowiada kwestie, które można traktować jak agitację wyborczą” – zauważa gazeta.
Co więcej, szef MON miał również „marginalizować rolę Dowództwa Operacyjnego”, omijać tę strukturę i kierować zadania bezpośrednio do Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. „Teraz Dowództwo Generalne realizowało operację ewakuacji Polaków z Izraela, chociaż formalnie powinno takie zadania wykonywać Dowództwo Operacyjne” – czytamy.
Generał Koziej dla „Wprost”: Dowódcy musieli zareagować
Doniesieniami o rezygnacjach najważniejszych dowódców polskiej armii nie jest zaskoczony generał Stanisław Koziej.
– Od dłuższego czasu obserwując to nachalne wręcz wykorzystywanie wojska w kampanii wyborczej, spodziewałem się, że najwyżsi dowódcy wojskowi nie będą mogli tego wytrzymać – przyznaje w rozmowie z „Wprost” były szef BBN i wiceminister obrony.
– Generał w mundurze nie ma innego sposobu reagowania, jeśli widzi, że coś złego się dzieje i coś złego robią jego polityczni zwierzchnicy, niż podanie się do dymisji – dodaje.