7 marca, w odstępie zaledwie 1,5 godziny znaleziono ciała dwóch duchowych – diakona i księdza – pracujących w bazylice katedralnej w Sosnowcu. Do śmierci pierwszego z nich doprowadziły liczne rany kłute klatki piersiowej i szyi. Natomiast przyczyną zgonu drugiego były wielomiejscowe, rozległe obrażenia ciała spowodowane przez uderzenie pociągu.
W tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu wszczęła dwa odrębne śledztwa. Pierwsze dotyczy śmiertelnego potrącenia przez pociąg księdza Roberta Sz., drugie prowadzone jest w sprawie zabójstwa diakona Mateusza B. Śledczy zlecili dwie opinie biegłych.
— W sprawie śmierci na torach wpłynęła opinia biegłego z dziedziny rekonstrukcji wypadków kolejowych. Biegły badał, czy motorniczy prowadził pociąg prawidłowo. Nie ma tutaj zastrzeżeń — mówił TVN24 Waldemar Łubniewski, rzecznik sosnowieckiej prokuratury.
Zginął ksiądz, później znaleziono ciało diakona. Nowe informacje ws. Sosnowca
Jednak wciąż pozostaje wiele niewiadomych w związku ze śmiercią diakona. „Fakt” informuje, że śledczy przeanalizowali dane z jego telefonu komórkowego. Na tej podstawie prokurator podjął decyzję o przesłuchaniu kolejnych świadków, a śledztwo przedłużono do 7 stycznia 2024 roku.
Dziennik ustalił nieoficjalnie, że śledczy mogą brać pod uwagę wersję, że to Robert Sz. mógł stać za napadem na Mateusza B. Jedna z wersji zakłada, że ten miał zaczaić się, gdy diakon wychodził z domu. Po zdarzeniu miał uciec w kierunku dworca, a następnie rzucić się pod pociąg. „Powodem tak desperackiego czynu mogły być uczucia, ale także rywalizacja i zazdrość o stanowiska” – pisze „Fakt”.
Czytaj też:
Protest przed kurią w Sosnowcu w reakcji na orgię. „Stajemy się pośmiewiskiem”Czytaj też:
Po orgii na parafii proboszcz apeluje o wsparcie dla biskupa. „Wyjdźmy z tej smutnej sytuacji umocnieni”