Do incydentu przez pomnikiem smoleńskim doszło podczas miesięcznicy smoleńskiej. Na Placu Piłsudskiego pojawiła się delegacja z udziałem prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Uroczystości usiłowali zakłócić manifestujący, którzy przebrali się za czarownice.
Przedstawiciele grupy Tu Obywatele zamieścili w mediach społecznościowych nagranie, na którym widać incydent z wieńcem. W pewnym momencie Jarosław Kaczyński usiłował usunąć z wiązanki tabliczkę, na której napisano: „Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju”.
Trzy zawiadomienia na Jarosława Kaczyńskiego
W trakcie, gdy prezes PiS próbował zerwać obrażającą pamięć jego brata tabliczkę, ramka i szyba pękły. Po usunięciu napisu, Jarosław Kaczyński odłożył wieniec na miejsce. Domagał się też od policjantów interwencji wobec protestujących. Przedsiębiorca Zbigniew Komosa, któryco miesiąc przynosi wieniec z tabliczką pod pomnik, odniósł się do sprawy na portalu X. „Mój wieniec zniszczony osobiście przez Jarosława Kaczyńskiego. Czyn ten zabezpieczała policja. Wezwaliśmy techników policyjnych w celu zabezpieczenia dowodów. Sprawę zgłaszam do sądu” – napisał.
Po incydencie z udziałem wicepremiera do stołecznej prokuratury wpłynęły trzy zawiadomienia. Pierwsze dotyczyło zniszczenia wieńca o wartości 400 złotych. Drugie – znieważenia pomnika. Jako takie zachowanie zawiadamiający śledczych uznał postawienie pod nim zniszczonego po oderwaniu tabliczki wieńca. Ostatnie dotyczy usiłowania kradzieży telefonu o wartości 1500 złotych. Pochodzi ono od mężczyzny, który nagrywał zajście. Prezes PiS próbował wyrwać mu z rąk telefon.
Wszystkie trzy zawiadomienia policja przekazała do prokuratury. Ta oceni, czy rzeczywiście są podstawy do wszczęcia postępowania przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Czytaj też:
Incydent z udziałem prezesa PiS. Jest stanowisko policji