Wspomniany banknot trafił niedawno na aukcję Gabinetu Numizmatycznego Damiana Marciniaka w Warszawie.
Na pierwszy rzut oka to zwykła „pięćdziesiątka”
Z pozoru to zwykły środek płatniczy z wizerunkiem Kazimierza Wielkiego, który znajduje się w naszych portfelach. Próżno szukać na banknocie niezgodności z jego wzorem.
Nie jest także zachowany w takim stanie, jakby dopiero co opuścił wytwórnię papierów wartościowych. Dlaczego więc został wystawiony na sprzedaż za 540-krotność swojej nominalnej wartości?
Chodzi o jedną specyficzną cechę, na którą żaden laik nie zwróciłby uwagi – o charakterystyczne oznaczenie serii tego banknotu, które tworzą litery „YA”.
Dotychczas odnaleziono jedynie trzy takie banknoty
To oznaczenie wskazuje, że banknot został wyemitowany w tzw. pierwszej serii zastępczej. Jej krótkotrwała emisja miała miejsce w 1994 r., a więc tuż przed przeprowadzeniem denominacji złotego.
Dotychczas numizmatykom udało się odnaleźć jedynie trzy banknoty z oznaczeniem „YA”. Przypomnijmy, że wspomniana reforma weszła w życie 1 stycznia 1995 r. Jeden nowy złoty odpowiada 10 tys. starych złotych.
Inne pożądane cechy banknotów
Kolekcjonerzy poszukują banknotów z oznaczeniem „YA” bez względu na ich nominał czy stan zachowania. Warto dodać, że zainteresowaniem cieszą się także banknoty o innych unikatowych cechach.
Taką cechą jest m.in. numer banknotu, który zawiera ciąg kolejnych cyfr (na przykład „2345678”) albo zawiera ciąg identycznych cyfr (na przykład „7777777”). Warto przyjrzeć się, co przechowujemy w swoich portfelach.
Czytaj też:
Unikat z czasów PRL trafił na aukcję. Komar podbił serca fanów motoryzacjiCzytaj też:
Pierwszy muminkowy sklep w Polsce. To hit dla wszystkich fanów postaci Tove Jansson