Po ogłoszeniu wyniku wyborów nie milkną głosy osób alarmujących, że w państwowych instytucjach trwa niszczenie dokumentów. Według niektórych doniesień proceder ma mieć również miejsce w Służbach Wywiadu i Kontrwywiadu Wojskowego, w których zlecono kwerendę dokumentów.
Takim doniesieniom stanowczo zaprzecza Ministerstwo Obrony Narodowej, a zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn zapewnia, że służby nie niszczą żądnych dokumentów. Zaprzeczył również informacjom, że w służbach wojskowych i cywilnych powstały komisje do spraw przeglądu i niszczenia bieżącej dokumentacji.
Program "niszczarka plus"?
Zapewnienia Żaryna nie zmieniają jednak faktu, że wiele państwowych instytucji w reakcji na wybory ogłosiło przetargi na zakup niszczarek. Poseł Dariusz Joński opublikował w mediach społecznościowych dokument potwierdzający, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeznaczyła na zakup nowych niszczarek aż 250 tys. złotych. Na naprawę istniejącego już sprzętu do niszczenia dokumentów zdecydowało się Ministerstwo Rozwoju i Technologii, a PKP Intercity ogłosiło przetarg na utylizację certyfikowanych dokumentów.
Niszczarki zamówiły również sanepidy Chojnicach, Elblągu i Olsztynie. Przetarg na dostawę 61 takich urządzeń rozstrzygnięto również w Pionie Ochrony Informacji Niejawnych 33 Wojskowego Oddziału Gospodarczego w Nowej Dębie.
Doniesienia o wielkich zakupach niszczarek w państwowych instytucjach konsekwentnie bagatelizują przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy. Sebastian Kaleta z Suwerennej Polski na antenie radia RMF FM zapewniał, że afera niszczarkowa została zmyślona przez opozycję. – Normalnie pracujemy, tylko czekamy na ukształtowanie się większości parlamentarnej. To jest sianie paniki przez opozycja – powiedział.
Czytaj też:
Morawiecki znalazł odpowiedzialnych za wynik wyborczy PiS. Spoiler: to wyborcy
Czytaj też:
Negocjacje ws. nowego rządu. Kobosko o przyszłości Kołodziejczaka