"W nocie znalazły się skrajnie niefortunne sformułowania (...). Jeżeli jej treść zostanie zmieniona, to się nad tym zastanowimy" - powiedział premier.
Premier nie odniósł się w sposób bezpośredni do treści noty OBWE. Stwierdził tylko, że "w Polsce nie ma najmniejszych zagrożeń dla demokracji", a władza w naszym kraju nie kontroluje przebiegu wyborów. "To jest sprawa sądów, Państwowej Komisji Wyborczej i samorządów" - podkreślił J.Kaczyński.
Polska odmówiła wydania zgody na przyjazd obserwatorów na październikowe wybory. Minister spraw zagranicznych Anna Fotyga oceniła w sobotę, że nota przedstawiona Polsce w sprawie przyjazdu obserwatorów OBWE jest "niestosownym dokumentem".
Zdaniem szefowej polskiej dyplomacji, Polska nie ma niczego do ukrycia, a nasze wybory przeprowadzane są "w sposób demokratyczny". Jak zaznaczyła, OBWE uczestniczy w wyborach tam, gdzie zostanie zaproszona.
Brak zgody polskiego rządu na przyjazd obserwatorów OBWE skrytykowali politycy opozycji. Ich zdaniem, w ten sposób konfliktujemy się z poważną organizacją europejską.
Sama OBWE uznała decyzję polskiego rządu za "bezprecedensową" i zaapelowała o jej zrewidowanie.
Zgodnie z postanowieniami art. 8 Dokumentu Kopenhaskiego z 1990 roku, państwa członkowskie OBWE "zapraszają obserwatorów z innych państw członkowskich OBWE i stosownych instytucji prywatnych i organizacji, które mogą sobie tego życzyć".
Obserwatorzy OBWE byli zaproszeni do naszego kraju na wybory w 2005 roku, jednak z powodu skumulowania się w jednym czasie wyborów w kilku innych krajach, nie przyjechali do Polski.
pap, ss