Zabrali nastolatki do radiowozu i rozbili się na drzewie. Sąd podjął decyzję

Zabrali nastolatki do radiowozu i rozbili się na drzewie. Sąd podjął decyzję

Policja, zdjęcie ilustracyjne
Policja, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Facebook / Śląska Policja
Sąd podjął pierwsze decyzje w sprawie wypadku radiowozu w Dawidach Bankowych na Mazowszu. W tej kontrowersyjnej sprawie zdecydował się na umorzenie postępowania w przypadku jednego z podejrzanych policjantów.

W nocy z poniedziałku na wtorek 3 stycznia w miejscowości Dawidy Bankowe rozbił się radiowóz, którym jechało dwóch policjantów i dwie dziewczyny w wieku 17 i 19 lat. – Policjanci zostali wezwani do interwencji dotyczącej wypalania kabli. Nie potwierdzili wypalania, ale na miejscu było ognisko. Funkcjonariusze odjechali z miejsca zdarzenia. Wracając z interwencji, policjant stracił panowanie nad radiowozem i uderzył w drzewo. Na miejscu policjanci zostali przebadani przez pogotowie ratunkowe. Byli trzeźwi – informowała wówczas kom. Karolina Kańka, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie.

Nietypowe zachowanie policjantów i kurs z nastolatkami

Z ustaleń dziennikarzy Onetu wynikało, że 17 i 19-latka nie przebywały tego dnia same. Wcześniej, w towarzystwie innych pięciu osób wybrały się dwoma samochodami na przejażdżkę po okolicy. – Kiedy zauważyliśmy pożar, próbowaliśmy ugasić go naszymi gaśnicami samochodowymi. Kiedy to się jednak nie udało, wezwaliśmy strażaków. Ci szybko ugasili ogień. Tuż za nimi na miejsce przyjechał też patrol policji — przekazali młodzi ludzie dziennikarzom.

Z relacji anonimowego źródła wynika, że policjanci spisywali młodych ludzi – ale nie wszystkich, a kiedy odjechali strażacy, mieli „rzucać dwuznaczne żarty", zwłaszcza w stronę jednej z dziewczyn. Funkcjonariusze mieli później wsiąść do radiowozu, a w pewnej chwili jeden z nich rzekomo otworzył szybę i po imieniu zwrócił się do jednej z dziewczyn.

— Ten starszy krzyknął „M..., wsiadaj!". Nie powiedział po co. Ale na pewno nie było tak, że z jej strony padła „prośba wejścia do radiowozu" — jak się wyraził rzecznik policji. W każdym razie funkcjonariusz krzyknął, żeby wsiadła, więc nasza koleżanka to zrobiła. Obawiając się jednak zostać z policjantami sam na sam, zwłaszcza w kontekście tych wcześniejszych niewybrednych żartów, chwyciła naszą drugą koleżankę za rękę, żeby wsiadła razem z nią — opisali rozmówcy Onetu.

Dokąd funkcjonariusze wieźli młode dziewczyny?

— Policjanci nie pojechali tędy, drogą, która prowadziłaby w stronę Pruszkowa, tylko skręcili w drugą stronę. Dlatego dziewczyny zaczęły się dopytywać: gdzie nas wieziecie? Nic na to nie powiedzieli. Pędzili przed siebie. Dziewczyny się bały. Jechały po wertepach, w ciemności. Mówiły, że mają niezapięte pasy, ale policjanci to ignorowali. Nie wiem, czy z tyłu nie było pasów, czy one w czasie tej szybkiej jazdy nie mogły ich zapiąć – relacjonował brat 17-latki w rozmowie z "Faktem".

Kiedy doszło do wypadku, jeden z policjantów kazał dziewczynom "sp********" z radiowozu. Obie miały stłuczenia, jedna złamała nos. Przyjaciel odebrał dziewczyny i zawiózł przed budynek OSP w Raszynie, gdzie czekały już karetki. Sprawą zajęła się prokuratura. Wreszcie po prawie roku doczekaliśmy się decyzji sądu.

Sąd podjął decyzję ws. policjantów

— Sąd Rejonowy w Pruszkowie warunkowo umorzył postępowanie karne na okres 3 lat próby wobec funkcjonariusza policji Jakuba S., oskarżonego o czyn z art. 231 § 1 Kodeksu karnego, który polegał na niedopełnieniu obowiązków funkcjonariusza policji poprzez nieudzielenie pomocy pokrzywdzonym w wypadku kobietom. Mężczyzna został zobowiązany również do przeproszenia pokrzywdzonych oraz zapłaty na ich rzecz nawiązki — oświadczył w poniedziałek 30 października rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Szymon Banna.

Drugi funkcjonariusz w lipcu tego roku usłyszał akt oskarżenia. Zarzucono mu przekroczenie uprawnień służbowych i nieumyślne spowodowanie wypadku drogowego, w którym pokrzywdzone odniosły obrażenia. Grozi mu do trzech lat pobawienia wolności. Termin jego rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.

Czytaj też:
Jechali quadem i uderzyli w drzewo. Wypadku nie przeżył 21-latek
Czytaj też:
Nielegalne pseudowyścigi. Policjanci nie mieli litości

Opracował:
Źródło: Onet.pl / Fakt