W kamienicy, gdzie mieszkał maltretowany Kamilek z Częstochowy, już dziś nikt nie mieszka – poinformował „Fakt”. Wujostwo wyprowadzało się dzień po śmierci 8-latka, obawiając się samosądu. Potem zaczęli wyprowadzać się kolejni lokatorzy, bo „nie chcieli mieć krwi na rękach”. Drzwi mieszkania wujostwa Kamilka zostały solidnie zabite paździerzową płytą, by nikt się nie wdarł do środka.
Po śmierci Kamilka z Częstochowy wszyscy opuścili kamienicę. „Najlepiej zrównać ją z ziemią”
Mieszkańcy ulicy, na której znajduje się kamienica mówią, że „dom jest nawiedzony”. 68-latek z kamienicy sąsiadującej z miejscem kaźni 8-latka komentuje, że „to zły dom i źli ludzie”. – Najlepiej, żeby tę kamienicę zrównali z ziemią, żeby już tutaj żadne dziecko nie cierpiało – stwierdził mężczyzna. Dodaje, że w okolicy zrobiło się jakby spokojniej. Nikt już nie handluje tutaj alkoholem i jest czyściej.
– Ale to kwestia czasu, żeby inni zaczęli schodzić się do pustostanu i znowu pić na umór – obawia się z kolei inny. – Ten dom jest spalony, przypomina o krzywdzie dziecka. Gdyby to trafiło na mojego wnuka, zabiłbym tego drania – powiedział z kolei starszy mężczyzna, który codziennie przechodzi obok feralnej kamienicy.
Pomnik na cmentarzu, gdzie pochowano 8-latka
Kilka dni wcześniej na cmentarzu, gdzie pochowano Kamilka z Częstochowy, został odsłonięty pomnik. Za inicjatywą stał założyciel grupy społecznościowej poświęconej pamięci 8-latka. Piotr Kucharczyk znalazł wielu bezinteresownych ludzi, którzy pomogli mu w realizacji budowy monumentu. Datki na rzeźbę przekazało prawie 800 osób. W uroczystości uczestniczyli Artur Topól (ociec Kamilka) wraz z partnerką, Fabianek (młodszy o rok brat 8-latka) oraz przyrodnia siostra braci.
Czytaj też:
Wraca sprawa maltretowanego Kamilka z Częstochowy. Zaskakujące wyniki kontroli kuratoriumCzytaj też:
Sąd zdecydował ws. rodziców Kamilka z Częstochowy. Jego siostra złożyła wniosek