Gen. Polko o Grzegorzu Borysie: Przyjrzałbym się bliżej jednostce, w której funkcjonował

Gen. Polko o Grzegorzu Borysie: Przyjrzałbym się bliżej jednostce, w której funkcjonował

Gen. Roman Polko
Gen. Roman Polko Źródło: PAP / Albert Zawada
W rozmowie z „Wprost” gen. Roman Polko, były dowódca GROM, krytycznie ocenia akcję poszukiwawczą 44-letniego Grzegorza Borysa, podejrzanego o zamordowanie swojego 6-letniego syna. Generał uważa, że reakcja służb była spóźniona, co zmniejsza szanse na odnalezienie mężczyzny. Zwraca też uwagę na inny problem – jak funkcjonowała jednostka wojskowa, w której służył Borys.

Od tygodnia osoby przebywające w okolicach Gdyni dostają – w związku z poszukiwaniami Grzegorza Borysa – alerty Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Mieszkańcy są proszeni o to, by nie wychodzili do lasu pomiędzy Karwinami a Chwarznem-Wiczlinem. Czy obława na mężczyznę podejrzanego o zabójstwo 6-letniego syna wkrótce się zakończy?

Zdaniem generała, fakt, że Grzegorza Borysa od dwunastu dni wciąż nie odnaleziono jest kwestią kilku czynników – zmiennej pogody, która utrudniała prowadzenie działań, szczęścia poszukiwanego i nieudolności służb. – Zwołuje się wielką akcję poszukiwawczą, ale mam wrażenie, że działania były spóźnione a w przedsięwzięciu biorą udział znudzeni ludzie, którzy widzą tylko ścieżkę, ale brakuje im konceptu, minimalizują wysiłek.

Częściowo ich rozumiem, bo obszar poszukiwań jest potężny, a po drodze jest mnóstwo „miejscówek” bezdomnych, ziemianek i namiotów, wiele mylnych tropów – tłumaczy wojskowy.

Jak długo Borys może przetrwać w lesie? – Jest jeszcze dość ciepło, przy takiej temperaturze w lesie da się przerwać. W zajęciach z bytowania w lesie, bez kontaktu z cywilizacją, udawało nam się wytrwać znacznie dłużej – opowiada gen. Polko. Jak jednak dodaje, gdy temperatura spadnie do zera, będzie musiał wyjść, „by dalej funkcjonować”.

Źródło: Wprost