W piątek przed południem Komendant Wojewódzki Policji w Gdańsku wraz z dowódcami operacji oraz z Komendantem Żandarmerii Wojskowej zdecydowali o zawężeniu terenu poszukiwań do 2 hektarów. „Decyzja o zawężeniu poszukiwań wynika z konkretnych informacji i zabezpieczonych śladów, które policjanci i żandarmi zdobyli i zabezpieczyli w wyniku dotychczasowej pracy nad tą sprawą” – wyjaśniła pomorska policja w nowym komunikacie.
Nowe informacje o poszukiwaniach. Ciało Grzegorza Borysa na dnie zbiornika?
Mokradło, na którym skupiają się teraz śledczy to miejsce, gdzie wcześniej znaleziono plecak poszukiwanego mężczyzny. Także tam utonął nurek, który brał udział w akcji. – Choć w komunikacie nie powiedziano tego wprost, można zakładać, że w zbiorniku znajduje się ciało Grzegorza Borysa. Wkrótce może zapaść decyzja o osuszeniu tego zbiornika – powiedział reporter TVN24.
O tym, że Grzegorz Borys może nie żyć, mówi się już od pewnego czasu. – Gdy ktoś zabija dziecko, często później sam odbiera sobie życie, a więc mamy do czynienia z tzw. samobójstwem rozszerzonym. Do takiej tragedii doszło ostatnio w Redzie, gdy żołnierz Formozy miał najpierw zabić swoją sześcioletnią córkę, a następnie popełnić samobójstwo – powiedział „Wprost”, Dariusz Loranty.
Służby przekazały w piątek, że przeszukiwany teren jest skrajnie trudny i niebezpieczny, obfituje w mokradła, grzęzawiska i trudno dostępne miejsca. Mimo sprawdzenia zbiornika przez nurków wojskowych oraz strażaków-nurków ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego Gdańsk nie zdołano dotrzeć do wszystkich części tego terenu. Z tego powodu do jego przeszukiwania wykorzystają specjalistyczny sprzęt. Obecnie trwają konsultacje z ekspertami m.in. z zakresu hydrologii.
Poszukiwania Grzegorza Borysa. Nowe ustalenia w sprawie
Teren został wygrodzony i zabezpieczony. Funkcjonariusze proszą o wyrozumiałość i apelują o niewchodzenie na teren poszukiwań oraz stosowanie się do poleceń policjantów i żandarmów.
Od rozpoczęcia poszukiwań sprawdzono blisko 8 tysięcy hektarów terenu leśnego. W akcji wzięło udział ponad 1000 funkcjonariuszy. „Codziennie przez 24h na dobę, dowódcy operacji poszukiwawczej na podstawie analiz wykonywanych przez centrum operacyjne zlecali zadania służbom w terenie m.in. operatorom dronów, pilotom śmigłowców, które były wyposażone m.in. w termowizję, przewodnikom z psami tropiącymi oraz do wyszukiwania zapachu ludzkich zwłok” – wyjaśniono.
Reakcja służb była spóźniona? Były dowódca GROM nie ma wątpliwości
Równolegle kryminalni zabezpieczyli 15 terabajtów zapisów z kamer monitoringów. Wciąż trwa ich analizowanie, jednak dotychczas nie wykazała ona, aby poszukiwany znajdował się poza terenem leśnym. Mimo to policja nie wyklucza pozostałch hipotez. Służby sprawdziły też wszystkie informacje, które wpłynęły na specjalną skrzynkę, ale – jak podano – żadna z nich się nie potwierdziła.
W rozmowie z „Wprost” gen. Roman Polko, były dowódca GROM, krytycznie ocenia akcję poszukiwawczą 44-letniego Grzegorza Borysa, podejrzanego o zamordowanie swojego 6-letniego syna. Generał uważa, że reakcja służb była spóźniona, co zmniejsza szanse na odnalezienie mężczyzny. Zwraca też uwagę na inny problem – jak funkcjonowała jednostka wojskowa, w której służył Borys.
Wkrótce więcej informacji