"Chciałbym dziś powiedzieć wyraźnie i głośno: to wy, zwracam się do prezydenta Kwaśniewskiego i premiera Kaczyńskiego, to wy przez nieustanny konflikt, poprzez nieudolność, poprzez własną pazerność, doprowadziliście do tego, że młodzi Polacy szukają swoich marzeń poza granicami" - mówił Tusk w czwartek w Warszawie podczas przedwyborczego spotkania swojej partii.
Podkreślił, że wskazuje tych dwóch polityków jako "współodpowiedzialnych za utratę marzeń młodego pokolenia Polaków", bo "są to ludzie, którzy ciągle chcą Polakom ufundować jakąś wersję socjalizmu". "Są to ludzie, którzy dyskutują ze sobą o wschodnim sposobie rządzenia Polską" - dodał Tusk.
Zaznaczył, że gdy myśli o nadchodzącej debacie premiera z byłym prezydentem, to "chciałby, żeby w Polsce debata nie była kłótnią na temat wzajemnych błędów i na temat świętych i nieświętych wojen w przeszłości".
Polityk Platformy przekonywał, że obecnie wyzwanie numer jeden to "przywrócić nadzieję, marzenia dzieciom, tym małym i tym już dorosłym, marzenia o tym, że w Polsce można żyć, zarabiać i mieszkać godnie".
Jak mówił, nie należy się dziwić, że młodzi ludzie w Polsce mają takie marzenia, ambicje i "coraz częściej takie umiejętności", jak ich rówieśnicy z Europy Zachodniej. "Ale mają wschodni rząd, że wybierają swoje życie poza granicami Polski. Ile lat będziecie jeszcze marnowali ich czas, ich życie, ich nadzieje" - pytał Tusk.
"Mamy prawo do wielkiego polskiego marzenia. Czy w Polsce mogą rosnąć płace, a nie ceny? Mogą, bo to jest sprawdzone w innych miejscach świata. Czy Polacy są gorsi od Irlandczyków? Czy Polska jest jakimś przeklętym miejscem? Nie. Mam wrażenie, że jakaś klątwa wisi nad Polską, ale w postaci nieudolnych rządów - czerwonych baronów, albo oferm spod znaku PiS" - powiedział Tusk.
"Nie zostawiajcie nieudolnym, zakompleksionym, sfrustrowanym ludziom losów Polski i naszych dzieci" - w ten sposób tak szef Platformy zwrócił się do tych, którzy 21 października nie chcą iść głosować.
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO) jest przekonana, że "nie będzie już nigdy rządów PiS w Warszawie, ani w Polsce". "Daliśmy się nabrać raz" - mówiła Gronkiewicz-Waltz.
Zdaniem prezydent stolicy, korki w Warszawie to wynik "zastoju, marazmu i nieudolności rządów PiS i Lecha Kaczyńskiego". Jak mówiła, ona nadrabia te zaległości. Podkreśliła też, że w porównaniu z ubiegłym rokiem inwestycji w stolicy będzie o 2/3 więcej.
Oceniła, że PiS "nie może przeboleć tego, że w Warszawie dzieje się dużo dobrego" i - jak mówiła - "zaczął się już plątać w atakach". "Najpierw za pieniądze podatników rozlepiają kłamliwe billboardy, w których mowa, że rozkopałam ulice i przez to są korki. A za chwilę premier Kaczyński mówi, że te wykopy to zasługa jego brata, nie moja" - mówiła.
"W Warszawie nie mieszka ciemny lud i nie kupi każdej głupoty. Panie premierze, napiszcie sobie nad drzwiami takie zdanie: +Polacy mają rozum+" - powiedziała Gronkiewicz-Waltz.
Na czwartkowej konwencji przedstawiono także "jedynki" na listach PO do Sejmu na Mazowszu. W Warszawie będzie to Donald Tusk; w okręgu podwarszawskim - wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski; w Płocku - Julia Pitera; w Radomiu - Ewa Kopacz (obie są posłankami mijającej kadencji; w Siedlcach - Czesław Mroczek (również poseł V kadencji).
Zaprezentowali się także kandydaci do Senatu: w Warszawie - reżyser Barbara Borys-Damięcka; prawnik, scenarzysta, senator Krzysztof Piesiewicz i były rektor SGH, senator Marek Rocki; w okręgu podwarszawski - Łukasz Abgarowicz (poseł mijającej kadencji); w Płocku - Eryk Smulewicz (inżynier ochrony środowiska); w Radomiu - Andrzej Łuczycki (obecny senator); w Siedlcach - Robert Ambroziewicz (obecny poseł) i Witold Kikolski (samorządowiec).ab, pap