Chciała wypisać się z Kościoła. Spotkanie z księdzem odmieniło jej życie

Chciała wypisać się z Kościoła. Spotkanie z księdzem odmieniło jej życie

Modlitwa
Modlitwa Źródło: Pixabay
Pani Agata, pochodząca z Podkarpacia, na co dzień mieszka i pracuje we Francji. Postanowiła złożyć wniosek o apostazję w związku z aferami związanymi z Kościołem katolickim, które w ostatnich latach wstrząsnęły opinią publiczną. Historia kobiety rzuca nowe światło na proces apostazji.

Apostazja to formalny akt porzucenia wiary i wypisania się z Kościoła katolickiego. Warto podkreślić, że osoba, która dokonuje apostazji, zostaje objęta ekskomuniką, co oznacza, że nie może być świadkiem na ślubie czy chrzcie, ani nie ma prawa do pogrzebu kościelnego. Proces ten wymaga spełnienia pewnych wymogów formalnych, w tym dostarczenia aktu chrztu świętego i złożenia wniosku w parafii, który musi być własnoręcznie podpisany. Po przesłaniu dokumentów do kurii, proboszcz dokonuje wpisu w Księdze Chrztu, informując o wystąpieniu danej osoby z Kościoła.

Pani Agata, opowiedziała o swojej historii z apostazją „Gazecie Wyborczej”, przekonana o swojej decyzji, udała się do swojej parafii, aby złożyć wniosek o apostazję. Słowa, jakie usłyszała od księdza, wprawiły ją w osłupienie.

Słowa księdza upewniły ją w apostazji

Duchowny stwierdził, że nie ma pewności, czy Agata należy do jego parafii, ponieważ jej nie zna. Kobieta stanowczo odpowiedziała, że nie chodzi do kościoła, więc nie może być znana duchownemu. Następnie proboszcz zauważył, że wniosku nie ma wzmianki o pogrzebie katolickim i zaczął dopytywać się o powód jej decyzji. – Kiedy ksiądz wreszcie przyszedł, nie chciał przyjąć mojej apostazji, bo stwierdził, że nie ma pewności, czy jestem z jego parafii, bo on mnie nie zna. Odpowiedziałam, że nie może mnie znać, bo nie chodzę do kościoła, ale jak chce, mogę pokazać dowód – opisuje „Gazecie Wyborczej” kobieta.

Pani Agata wyjaśniła proboszczowi, że uważa Kościół za organizację, która robi więcej zła niż dobra. Rozpoczęła dyskusję o skandalach pedofilii w Kościele, zarówno w Polsce, jak i za granicą. Kiedy Agata wyraziła swoje przekonanie, ksiądz stwierdził, że pedofile są chronieni, ponieważ wspólnota uważa ich za swoich członków, a gdyby w jej rodzinie ktoś zrobił świństwo, również by go ukrywała. To zdanie wstrząsnęło rozmówczynią "GW", która nie mogła uwierzyć w słowa duchownego.

Czytaj też:
Dominikanin stanowczo o mszy przebłagalnej za Halloween. „Wyraźna przesada”

Ksiądz zaczął bronić kościelnych pedofili

– Powiedziałam mu, że uważam Kościół za organizację, która robi dużo zła. Zaczął dyskutować, że nie zgadza się z tym, że przez wieki Kościół zrobił więcej dobrego niż złego. Wtedy ja powiedziałam o pedofilii w Kościele, skandalach na całym świecie i o tym, że Kościół jako jako organizacja chroni pedofilów, ukrywa ich przed wymiarem sprawiedliwości, biskupi przenoszą księży do innych parafii.Wtedy usłyszałam słowa, które mnie w całej tej rozmowie najbardziej zaszokowały. Proboszcz wyjaśnił mi, że pedofile są chronieni, bo wspólnota uważa ich za swoich członków, i gdybym w mojej rodzinie ktoś zrobił świństwo, też bym go ukrywała. Byłam w szoku, że coś takiego można otwarcie powiedzieć! – mówi dla „Gazety Wyborczej” pani Agata.

Agata wyjaśniła księdzu, że gdyby w jej rodzinie był pedofil, natychmiast powiadomiłaby policję. Jej zdaniem, środowisko duchownych przyciąga osoby o skłonnościach do krzywdzenia dzieci, ponieważ wiedzą, że będą miały łatwy dostęp do potencjalnych ofiar i wsparcie w razie potrzeby.

Początkowo rodzina nie rozumiała decyzji Agaty, ale ostatecznie ją zaakceptowała. Kobieta opisuje, że po dokonaniu apostazji poczuła się bardzo lekko i obecnie jest szczęśliwa z podjętej decyzji. Minęły dwa lata, a ona nie żałuje swojego wyboru, tylko tego, że nie zrobiła tego wcześniej.

Czytaj też:
Biskup Kaszak zrezygnował po orgii na plebanii. „Może dostać 10 tys. zł miesięcznie i służącego”
Czytaj też:
Ten wpis księdza wywołał burzę. Komunia nie dla popierających aborcję

Źródło: Gazeta Wyborcza