Jarosław Błażejewski przez wiele lat był ochotnikiem Grupy Sudeckiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Na co dzień zaś pracował jako drwal. W ostatnim czasie każdą wolną chwilę poświęcał na budowę wymarzonego domu z bali, gdzie planował wprowadzić się z rodziną – żoną i trójką dzieci.
Jednak trzy tygodnie temu rozegrał się dramat – podczas prac jedna z belek uderzyła mężczyznę w głowę. „Ich świat zawalił się w kilka sekund” – opisują koledzy ratownika z woj. dolnośląskiego. Po wypadku lekarze na oddziale intensywnej terapii przez trzy tygodnie toczyli bój o życie mężczyzny. Teraz trwa walka, by był w stanie samodzielnie oddychać.
Na rehabilitację potrzeba 1 mln zł
W niedalekiej przyszłości ochotnik GOPR będzie musiał podjąć się długiej i kosztownej rehabilitacji. To dlatego, że w trakcie wypadku belka, uderzając w głowę, uszkodziła rdzeń kręgowy. Na ten moment mężczyzna nie jest w stanie więc ruszać rękami czy nogami. „Jest sparaliżowany od szyi w dół” – czytamy.
Rodzina została przez lekarzy przygotowana na scenariusz, wedle którego ratownik najprawdopodobniej przez miesiące lub lata będzie musiał uczęszczać na rehabilitację. „Nie porzucamy jednak nadziei, wierzymy w umiejętności i wiedzę lekarzy i rehabilitantów, ale stajemy też twarzą w twarz z okrutnymi realiami tej chwili” – wyjaśnia rodzina, jak czytamy na twojegory.pl.
W internecie ruszyła zbiórka charytatywna na leczenie mężczyzny. Rodzina oszacowała koszty rehabilitacji na 1 mln zł. Do tej pory udało się zebrać 27 proc. tej kwoty, czyli ponad 272 tys. zł. Zbiórka cieszy się sporym zainteresowaniem, a internauci coraz chętniej udostępniają ją w social mediach.
„Wasze zaangażowanie w sprawę Jarka skumuluje w nim wszystkie jego siły i najpierw postawi go to na te symboliczne nogi, a potem może i na te dzisiaj pozostające bez ruchu” – podsumowuje żona mężczyzny, Aldona Błażejewska.
Czytaj też:
Zima w polskich górach. Szczyty pokryte grubą warstwą śnieguCzytaj też:
Szalona ucieczka przed kozą w Pieninach. Interweniował GOPR