Wbiegł w pole kukurydzy i zniknął. Są nowe informacje w głośnej sprawie

Wbiegł w pole kukurydzy i zniknął. Są nowe informacje w głośnej sprawie

Zaginiony Sebastian Sierpiński
Zaginiony Sebastian Sierpiński Źródło: Policja
Zaginiony Sebastian Sierpiński miał wysiąść z samochodu swojego szefa, wbiec w pole kukurydzy i zniknąć. Po dwóch latach od tajemniczego zdarzenia prokuratura zatrzymała osobę powiązaną ze sprawą.

Do niewyjaśnionego zniknięcia doszło w godzinach wieczornych 14 sierpnia 2021 r., w Wirowie koło Gryfina. Z relacji ostatniej osoby, która widziała Sebastiana Sierpińskiego przed zaginięciem – jego szefa – wynika, że 28-latek niespodziewanie wysiadł z samochodu i wbiegł w pole kukurydzy.

Zaginięcie w polu kukurydzy

Na chwilę przed niecodzienną sytuacją mężczyzna miał stać się nerwowy i podejrzliwy. Krystian P. poinformował, że przez pewien czas bezskutecznie próbował przywołać do siebie podwładnego, a następnie uznał, że to żart i wrócił do domu. Po rozmowie z przerażonymi sytuacją rodzicami 28-latka zgłosił jednak sprawę na policję.

Od tamtej chwili nikt nie widział młodego mężczyzny, a jego poszukiwania przez kolejne miesiące nie przynosiły żadnych konkretnych wieści. Dwa lata po zaginięciu doszło jednak do przełomu – Onet ustalił, że w związku ze sprawą prokuratura zatrzymała jedną osobę, która na trzy miesiące trafiła do aresztu.

Zatrzymanie ws. zaginięcia Sierpińskiego

– Został aresztowany szef Sebastiana... Może ktoś puścił parę z ust? Można się tylko domyślać – powiedziała „Interwencji” Anita Suchińska-Miszczuk, administratorka strony Gdziekolwiek Jesteś. Do potencjalnego zatrzymania miało dojść w konsekwencji przeszukania posesji szefa zaginionego. Policja nie udziela jednak informacji na temat personaliów ujętej osoby, nie ujawnia też treści zarzutów i okoliczności zajścia.

Na przestrzeni dwóch lat pojawiło się wiele teorii związanych z tajemniczym zaginięciem. W materiale „Interwencji” zwrócono uwagę na dzikie zwierzę, które hodował Krystian P. Na jego posesji znajdował się wówczas lampart, a nagrania pracowników mają wskazywać na swobodny dostęp do niebezpiecznego kota, który wykazywał zachowania agresywne.

W reportażu zauważono, że zwierzę jest w stanie zabić dorosłego człowieka. – Mnie ten kot od początku siedzi w głowie, że mogło dojść do nieszczęśliwego wypadku – powiedziała „Interwencji” Suchińska-Miszczuk. Podkreślono jednak, że nie ma dowodów na powiązania między lampartem i zaginięciem 28-latka.

Czytaj też:
Poszukiwany od maja Krzysztof Dymiński podróżuje po Europie? Nowe wieści w sprawie
Czytaj też:
Pod wiadomością policji pojawił się komentarz zaginionej. „Zamiast szukać mnie po raz kolejny...”

Źródło: Onet.pl / Polsat News / Interwencja / Policja