Premier: koniec państwa oligarchów i salonów

Premier: koniec państwa oligarchów i salonów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost 
Po jednej stronie PiS walczący z korupcją i dający gwarancję lepszego jutra, a po drugiej siły koalicja LiD i PO - tak w czarno-bialej konwencji kolejny raz przedstawił sytuację w Polsce premier Jarosłwa Kaczyński podczas konmwencji PiS w Szczecinie.
"Dla nas te wybory są szansą. Są szansą na to, by raz na zawsze, ostatecznie, skończył się w Polsce system korporacji, korupcji, przywilejów, skończył się system zgoła kast, salonów, towarzystwa" - powiedział J. Kaczyński.

Dodał, że "są tacy", którzy liczą na to, że "wybory przyniosą marsz do tyłu, ku temu co było".

J.Kaczyński podkreślił, że jeszcze przed wyborami trzeba przekonywać osoby wahające się. "Jest świat faktów - i tu my mamy przewagę. Fakty przemawiają za nami. Ale jest też świat wirtualny, medialny. I tam przewagę mają nasi przeciwnicy" - dodał.

Premier, który twierdzi, że jego głównym przeciwnikiem jest Aleksander Kwaśniewski, a Donald Tusk zaledwie jego pomocnikiem, poświęcił jednak liderowi PO większą część swego przemówienia. O Kwaśniewskim, z którym ma się w poniedziałek spotkać na debacie przedwyborczej, zaledwie wspomniał w kontekście jego wypowiedzi dla pisma "Vanity Fair".

Miał natomiast wiele pretensji do Donalda Tuska. Na początek przypomniał, że jako Kongres Liberalno-Demokratyczny brał udział w rządach wraz z Unią Wolności i obarczył go odpowiedzialnością m.in. za pomysły prywatyzacyjne, zniszczenie całych obszarów gospodarki i program NFI (przeprowadzony za rządów SLD-PSL - przyp. red.). Te posunięcia - twierdził - pozbawiły ludzi pracy, dlatego wyjechali, kiedy pojawiłą się taka możliwość. Tymczasem PO twierdzi, że to PiS jest odpowiedzialny za emigrację zarobkową - mówił.

"Pan Donald Tusk jeździ na Zachód, pojechał do Londynu. Może pojechał po te miejsca pracy, które tam uciekły. Może one wrócą" - powiedział J.Kaczyński.

Wcześniej zabrał glos Joachim Joachim Brudziński, lider tej partii w tym mieście, który przekonywał, że od Po 1945 roku nie było tak przychylnego premiera dla Szczecina i tych ziem, jak Jarosław Kaczyński. "21 października będziecie państwo decydować o tym, czy w Polsce będzie powrót do lat, kiedy Prawo i Sprawiedliwość było poza władzą, czy będzie kontynuacja tych wszystkich wielkich zadań dla Szczecina i regionu, które rozpoczął rząd Jarosława Kaczyńskiego" - agitował Brudziński.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro z kolei twierdził, że wykrywalność przestępstw korupcyjnych w ciągu ostatnich 2 lat wzrosła o 100 proc.

Po dwóch latach przygotowaliśmy cały pakiet ustaw poprawiających bezpieczeństwo i wymiar sprawiedliwości - tych ustaw jest 70 - mówił. Porównał, że w tym czasie PO przygotowała jedną ustawę, która - mówił - gdyby weszła w życie sparaliżowałaby działalność polskich sądów.

Wśród przygotowanych ustaw przypomniał m.in. ustawę o sądach 24-godzinnych i projekt zmian w kodeksach karnych zaostrzające kary dla najgroźniejszych przestępstw. Ten projekt - podkreślił - został odrzucony przez opozycję w ostatnich tygodniach funkcjonowania Sejmu.

"Wypowiedzieliśmy też walkę przestępczości korupcyjnej" - mówił. Wymienił m.in. sprawę korupcji w polskiej piłce nożnej, a także w innych dziedzinach życia publicznego. "Zdecydowaliśmy się korupcję zwalczać i są efekty. Tym efektem są nie tylko głośne sprawy. Wykrywalność korupcji przez dwa lata wzrosła o 100 proc." - oświadczył Ziobro.

"Nie można zapomnieć o naczelnej zasadzie, z którą szliśmy do wyborów, że wszyscy są równi wobec prawa, że nie ma równych i równiejszych" - zaznaczył minister. Jak dodał, kiedy okazało się że jest podejrzenie wobec osób związanych z rządem nie zawahano się prowadzić postępowań, "bo uczciwość zobowiązuje". "Nie ma ceny, nawet gdyby tą cena była utrata władzy, a mam nadzieję, że tak nie będzie" - podkreślił.

W ramach uczciwości i równości wobec prawa rząd PiS był konsekwentny wobec podejrzeń popełnienia przestępstwa przez b. ministra spraw wewnętrznych i administracji Janusza Kaczmarka - mówił Ziobro.

- Uczciwość zobowiązuje i nie ma ceny". Dlatego jesteśmy z tego powodu brutalnie atakowani przez naszych przeciwników politycznych - mówił min. Ziobro.

Lider gdańskiej listy PiS, Maciej Płażyński, który wciąż deklaruje się jako zwolennik PO-PiS-u, rozprawił się przy mównicy z pomysłem porozumienia PO z LiD

"Trzeba namawiać kolegów z PO, by tego pomysłu nie realizowali, by wracali do poważnych i twardych rozmów z partnerem po prawej stronie, by nie dopuszczać za szybko do powrotu lewicy na salony władzy" - powiedział Płażyński.

Jego zdaniem, koalicja PO-PiS najbardziej stabilizowałaby sytuację na polskiej scenie politycznej, dlatego - podkreślił - źle się dzieje, że PO "zerka w stronę LiD". Według Płażyńskiego, wypowiedzi liderów PO wskazują na zamiary budowania w Polsce centrolewicy. Jego zdaniem, pozwoliłoby to na realizację dawnego "marzenia Adama Michnika i Aleksandra Kwaśniewskiego, w nieco innej postaci".

"Faktycznie jest to ten pomysł, na centrolewicę i, wcześniej czy później, będziemy w Polsce szli drogą Hiszpanii(...) Platforma będzie pomocnikiem SLD, a Donald Tusk pomocnikiem Aleksandra Kwaśniewskiego" - powiedział Płażyński.

Jarosław Kaczyński pod koniec swojego wystąpienia przypomniał, że dwa lata temu miliony Polaków uwierzyło w koalicję PO - PiS, że stworzą one wielką koalicję, która całkowicie przebuduje Polskę. "Ta nadzieja w niektórych trwa (...) pamiętajcie, jeśli chcecie, by ta nadzieja wróciła i stała się znów szansą dla Polski, głosujcie na Prawo i Sprawiedliwość - powiedział.

pap, em