Do sytuacji doszło pod Białymstokiem, gdzie mieszka zarówno Jacek Żalek, jak i właściciele psa, który ugryzł jego labradorkę. Poseł spacerował nocą ze swoim, spuszczonym ze smyczy, czworonogiem. W pewnym momencie pies podbiegł do ogrodzenia, za którym znajdowała się kilkuletnia suczka w typie owczarka kaukaskiego. Pies zdołał wyjąć pysk za ogrodzenie i chwycić zębami zwierzę Żalka, wskutek czego na prawej łopatce labradorki byłego posła powstała rana szarpana.
Wyrok i odwołanie
Żalek zgłosił sprawę na policję i zażądał ukarania sąsiada mandatem. Poseł domagał się również pokrycia kosztów leczenia swojego psa. Właściciel suczki Michał Chodorowski nie przyjął mandatu i sprawa trafiła do sądu, który w pierwszej instancji uznał winę mężczyzny, ale odstąpił od wymierzenia kary. Obrończyni Chodorowskiego odwołała się od wyroku, twierdząc, że Żalek nie sprawował należytej kontroli nad psem.
– Po drugiej stronie płotu, co udało się zarejestrować na kamerze, przechodził oskarżyciel ze swoim psem. Czy miał jakąkolwiek możliwość kierowania tym zwierzęciem? Otóż nie. Z nagrania wynika wprost, że oskarżyciel za bardzo nie wiedział, gdzie jego pies biegał, był zajęty patrzeniem się w komórkę, a pies biegał luzem, wyłonił się nagle z ciemności, podbiegł do bramy, gdzie zainicjował zdarzenie z psem obwinionego, który zareagował instynktownie – mówiła Urszula Dubieniecka-Kiszło.
Finał sprawy
Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Białymstoku, który ocenił, że w pierwszej instancji doszło do błędnej oceny stanu faktycznego i uniewinnił Chodorowskiego. Zdaniem sędziego Wiesława Oksiuty oskarżony dochował wszelkich niezbędnych i zgodnych ze zwyczajem i rozsądkiem środków zapobiegawczych w sprawowaniu kontroli nad swoim psem.
– Doszłoby do jakiegoś paradoksu, gdyby właściciele psów z chwilą wejścia w posiadanie psa czy też zmiany psa na innego musieliby zmieniać ogrodzenia lub dopasowywać je do wielkości swego zwierzęcia – powiedział. – Obwiniony, jako właściciel psa, ma prawo puszczać go luzem na terenie swojej posesji późnym wieczorem, aby strzegł podwórka, a nie trzymać w zamknięciu lub na łańcuchu, która to forma trzymania psa uznawana jest za niehumanitarną – dodał.
Sędzia wskazał również, że to Żalek nie sprawował należytej kontroli nad swoim psem. – Znamiennym jest, że oskarżyciel posiłkowy (Jacek Żalek – przyp. red.) widział, że na posesji obwinionego jest pies, który biega luzem. Jednak mimo to nie zareagował, nie wziął swojego psa na smycz. Oznacza to, że oskarżyciel posiłkowy nie obawiał się o bezpieczeństwa swojego psa, nie widział żadnego potencjalnego zagrożenia ze strony psa obwinionego – stwierdził sędzia.
Czytaj też:
Zamieszanie wokół Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Prokuratura podjęła decyzjęCzytaj też:
Zamieszanie wokół startu Jacka Żalka w wyborach. Pojawi się na listach Konfederacji?