Napięta sytuacja na przejściu granicznym w Dorohusku. „Pewnie śmierdzimy jak psy”

Napięta sytuacja na przejściu granicznym w Dorohusku. „Pewnie śmierdzimy jak psy”

Protest kierowców w Dorohusku na przejściu granicznym z Ukrainą
Protest kierowców w Dorohusku na przejściu granicznym z Ukrainą Źródło: PAP / Wojtek Jargiło
Na przejściu granicznym z Ukrainą w Dorohusku trwa protest polskich przewoźników. Utworzył się korek, w którym stoi ok. 1200 pojazdów. – Niektórzy kierowcy są na granicy swojej wytrzymałości – skomentował ukraiński kierowca ciężarówki.

Od 6 listopada na granicy z Ukrainą trwa protest polskich przewoźników, którzy odnotowują coraz większe straty. To pokłosie decyzji Brukseli, na mocy której zniesiono ograniczenia wobec ukraińskich przewoźników.

Protestujący: To kwestia „być albo nie być”

Blokowane są wyjazdy z Polski na przejściach w miejscowościach Korczowa, Hrebenne i Dorohusk. Protestujący domagają się przywrócenia regulacji, które obowiązywały przed rozpoczęciem przez Rosję napaści na Ukrainę.

Polega to na wprowadzeniu m.in. systemu zezwoleń handlowych dla ukraińskich firm na transport towarów – z wyjątkiem pomocy humanitarnej i dostaw dla ukraińskiego wojska – czy zakazu rejestrowania w Polsce firm transportowych ze wschodnim kapitałem.

– Myślę, że Unia Europejska chciała pomóc Ukrainie i to dobrze. Ale tak naprawdę nie przemyślała tego, że Ukraina przejmie nasz rynek – skomentował w rozmowie z BBC Paweł Ozygała, przewodniczący komitetu strajkowego w Dorohusku. – Wspieramy Ukrainę, ale musimy także wspierać nasze własne rodziny. Dla naszych firm to teraz kwestia „być albo nie być” – dodał.

Ukraiński kierowca: Chciałbym podziękować za to cierpienie

Wskutek protestu w Dorohusku utworzył się wielokilometrowy korek, w którym stoi ok. 1200 pojazdów. Aby przejść odprawę graniczną w kierunku Ukrainy trzeba czekać w kolejce ok. 16 dni.

Z relacji BBC wynika, że sytuacja robi się coraz bardziej napięta, a oczekujący na wjazd do swojego kraju ukraińscy kierowcy ciężarówek nie kryją irytacji. Kończą się im zapasy i pieniądze. Problemem jest także kwestia utrzymania higieny i spadająca temperatura.

– Chciałbym podziękować naszym braciom Polakom za to cierpienie. Pewnie ja i moi koledzy śmierdzimy jak psy. Przy tym tempie to może wjedziemy z Polski za dwa tygodnie – powiedział ukraiński kierowca Stanisław Tymoszczuk, który od tygodnia oczekuje na przekroczenie granicy. – Niektórzy kierowcy są na granicy swojej wytrzymałości – zaznaczył.

Czytaj też:
Rośnie napięcie na granicy z Ukrainą. Do strajku dołączają Słowacy
Czytaj też:
Bruksela traci cierpliwość. Polsce grozi procedura karna za działania wobec Ukrainy

Źródło: BBC, Polsat News