Na antenie TVN24 przypomniano nagranie z października 2023 r. Wtedy na sejmowym korytarzu Radomir Wit pytał Zbigniewa Raua o aferę wizową. Minister Spraw Zagranicznych nie zatrzymał się, by porozmawiać z dziennikarzem i unikał odpowiedzi. Były rzecznik resortu dyplomacji, zapytany o ocenę Raua jako szefa MSZ stwierdził, że „jest taka moda w Polsce, by od razu, na trzeci dzień, pluć na swojego dotychczasowego przełożonego”. – Ja tego robił nie będę, bo byłem świadkiem dwóch lat ciężkiej pracy pana ministra na odcinku polskiej polityki zagranicznej, zwłaszcza w okresie, kiedy wybuchła w woja w Ukrainie – stwierdził.
Przyznał, że „był świadkiem rzeczy wspaniałych oraz takich, które zobaczyliśmy”. Odniósł się w ten sposób do przedstawionego nagrania sprzed miesiąca. – Minister nigdy za bardzo nie lubił dziennikarzy, co starałem się jako rzecznik rozładowywać. Pan minister nie lubił odpowiadania na pytania dziennikarzy, nie lubił konferencji prasowych. Po to miał rzecznika, który nie wiedział wszystkiego, ale miał kontaktować się z dziennikarzami – stwierdził Jasna.
Szczery wywiad byłego rzecznika MSZ. Mówił o aferze wizowej
Wit dopytywał, czego rzecznik resortu nie wiedział. – No na przykład dowiedziałem się o tym, że istnieje coś takiego jak afera wizowa w ostatni piątek sierpnia, kiedy odwołano ministra Wawrzyka i pojawiły się artykuły w prasie – powiedział były rzecznik MSZ.
Odnosząc się do kwestii komunikatu, w którym poinformowano, że Wawrzyk stracił stanowisko ze względu na „niesatysfakcjonującą” współpracę Jasina stwierdził, że „nikt w ministerstwie, kto znał Wawrzyka nie wierzył w ten komunikat od samego początku”.
Pytany czy minister Rau wiedział o aferze wizowej, Jasina podkreślił, że on jest szefem resortu i odpowiada za to, co się w nim dzieje. – Oczywiście zawsze może się zdarzyć taka sytuacja, że się czegoś nie wie; że coś w Polsce nie jest dostarczone. Jesteśmy krajem czasami „dyktowym”, ale logicznie: tak. Natomiast nie wiem, jak było – przyznał.
Łukasz Jasina: Polska jest krajem czasami „dyktowym”
– To moje przypuszczenie, ale być może pan minister Rau nie uznał, że może się medialnie pojawić jakaś sprawa i w związku z tym ja nie muszę być wtajemniczony – powiedział były rzecznik resortu dyplomacji.
Przywołano też wątek Edgara K., współpracownika Wawrzyka, który usłyszał w kwietniu 2023 r. zarzut płatnej protekcji i został aresztowany. – Nie wiedziałem nawet, kim jest Edgar K. O jego istnieniu dowiedziałem się w maju, bez żadnego kontekstu, od mojej wicedyrektorki, która prowadziła spotkanie otwierające Centrum Usług Wizowych w Kielcach i widziała tam poselskiego współpracownika prof. Wawrzyka, opowiadając o jego dziwacznym, buńczucznym zachowaniu. Przyjaźnił się z każdym, poklepywał po plecach – relacjonował.
Jasina: Politycy windują sobie asystentów, jak chcą
Na pytanie, w jaki sposób znalazł się tak wysoko, Jasina wskazał, że „politycy windują sobie asystentów, jak chcą”. – Wiele takich karier mieliśmy w historii naszej pięknej ojczyzny – dodał. Pytany, czy jego zdaniem minister Rau kontrolował to, co dzieje się w resorcie, Jasina wyraził nadzieję, że tak było. – Ale wrażenie jest takie, że było różnie. Czasami pan minister pewne sprawy kontrolował mocno, a pewne nie – ocenił.
Dziennikarz pytał Jasiny, czy ten podziela dobre samopoczucie ministra Raua, który nie ma sobie nic do zarzucenia w kwestii afery wizowej. – Być może mam sobie zdecydowanie mniej do zarzucenia niż minister Rau, ale uważam, że nie było łatwo i nie jestem osobą o tak entuzjastyczny, dobrym samopoczuciu, mimo że o tym nie wiedziałem – stwierdził.
– Minister Rau nie jest typem człowieka, który ma sobie zazwyczaj coś do zarzucenia. Bardzo mocno wierzy w swoje decyzje – podsumował.
Czytaj też:
Jasina wrócił do słów o „sługach narodu”. „Mazano mi odchodami drzwi”Czytaj też:
Pracownik TVP „wszedł na minę”. Hołownia bezlitosny