Sejm zajmował się w środę 29 listopada obywatelskim projektem ustawy o finansowaniu in vitro z budżetu. Wnioskodawcy tłumaczyli, że dostępność procedury w naszym kraju jest obecnie ograniczona, ponieważ koszty korzystania z in vitro są dość wysokie.
W projekcie ustawy zapisano, że minimalna wysokość środków finansowych pochodzących z budżetu państwa, która corocznie ma zostać przeznaczona na realizację programu ma wynosić nie mniej niż 500 mln złotych.
Poprawki PiS przepadły w głosowaniu
Podczas drugiego czytania posłowie zgłosili szereg poprawek. Wszystkie zostały one odrzucone przez sejmową Komisję Zdrowia. Przepadła m.in. poprawka zgłoszona przez Piotra Uścińskiego, która – jak mówił polityk – dotyczyła produkowania w metodzie in vitro tylko tych zarodków, które mają szansę się urodzić.
– Te, które będą przeniesione do łona mamy i będą mogły się rozwijać i mieć szansę narodzin. A jeżeli z jakichś powodów nie mogłyby, wystąpiłaby jakaś siła wyższa, mama by się rozchorowała, mogły być wtedy zamrożone – komentował polityk PiS.
Inna poprawka dotyczyła lekarzy, którzy przeprowadzają procedurę zapłodnienia pozaustrojowego. PiS proponował, żeby lekarze mogli zapłodnić tylko dwie komórki jajowe, ani jednej więcej, co Bartosz Arłukowicz nazwał propozycją „nie do uwierzenia”. – Czyli chcieli, żebyśmy kłuli kobiety, bo pewnie wtedy się troszeczkę ciężej żyje – dodał.
Finansowanie in vitro. Wyniki głosowania w Sejmie
W bloku głosowań posłowie zadecydowali o przyjęciu całości projektu. Takie rozwiązanie poparło 268 posłów, w tym 23 z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Przeciw opowiedziało się 118 polityków a 50 wstrzymało się od głosu. 24 parlamentarzystów nie wzięło udziału w głosowaniu.
Klub PiS znów się podzielił – 23 posłów głosowało za, 102 było przeciw, a 49 wstrzymało się od głosu, a dodatkowo 17 nie wzięło udziało w głosowaniu.
Czytaj też:
Nowy sondaż ws. aborcji. Polacy chcą rozmów o ustawie LewicyCzytaj też:
Znany dominikanin: In vitro nie rozwiązuje problemu. Wróćmy do natury