Szczygło powiedział na konferencji prasowej, że wbrew niektórym wypowiedziom, m.in. Sikorskiego, akta osobowe żołnierzy są jawne.
"Radosław Sikorski 29 listopada 2005 roku utajnił teczkę gen. Dukaczewskiego, nadając jej klauzulę +zastrzeżone+. Jeżeli chcemy wypowiadać się o jakichś sprawach, to powinniśmy znać stan faktyczny" - powiedział Szczygło.
"W przypadku pana Dukaczewskiego oburzenie było o tyle niezasadne, że do jesieni 2001 był on wysokim urzędnikiem w Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, czyli był osobą publiczną, w stosunku do której istnieje domniemanie wiedzy na temat przebiegu kariery zawodowej" - dodał.
Sikorski powiedział PAP, że "nie przypomina sobie, żeby podejmował jakiekolwiek decyzje w sprawie indywidualnych teczek kogokolwiek". "To byłaby decyzja znacznie poniżej rangi ministra obrony" - ocenił.
Zdaniem Sikorskiego, Szczygło "udowadnia coś, co nie jest przedmiotem sporu". "Miał udowodnić, że awansowałem ludzi po GRU i KGB, a próbuje uchronić przed odpowiedzialnością karną ministra Zbigniewa Wassermanna, który pokazał dokument z teczki osobowej w telewizji" - powiedział. Były szef MON dodał, że materiały z teczek, nawet jawnych, są chronione ustawą o ochronie danych osobowych.
Pod koniec września minister-koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann pokazał w TVN24 dokument dotyczący Dukaczewskiego, zaświadczający, że przeszedł on kurs w ZSRR. Dukaczewski zapowiedział wtedy, że w związku z tym złoży zawiadomienie do prokuratury "z podejrzeniem popełnienia przestępstwa upublicznienia informacji zawartych w teczce personalnej żołnierza Wojskowych Służb Informacyjnych".
Złamanie prawa zarzucił wówczas Wassermannowi m.in. Sikorski. "To jest materiał zapewne z teczki osobowej żołnierza Wojska Polskiego - teczki osobowe mają klauzulę +poufne+ i jestem zszokowany, że konstytucyjny minister może takie rzeczy do mediów przynosić" - powiedział wówczas Sikorski.
Odpierając zarzuty, Wassermann przekonywał, że ujawnienie tego dokumentu nie stanowiło naruszenia prawa. Powoływał się m.in. na raport Komisji Weryfikacyjnej, upubliczniony 16 lutego 2007 roku. "W tabeli na stronie 321 pod numerem 60 widnieje informacja, że gen. Marek Dukaczewski w 1989 roku był na kursie w ZSRR. Nie są to informacje tajne" - wskazywał.
Szczygło, w odpowiedzi na wtorkową wypowiedź Sikorskiego w Radiu Zet o tym, że nie odzyskał on 100 zł, które pożyczył prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu w sierpniu ub. roku podczas mszy z okazji Święta Wojska Polskiego w Radzyminie, zaprezentował przekaz pieniężny, który mu wysłał.
"Wysłałem mu pieniądze drugi raz. Raz już mu je oddałem rok temu (Szczygło był wówczas szefem Kancelarii Prezydenta); wtedy nie było niestety nikogo, kto by robił zdjęcia. (...) Po to, żeby o tym więcej nie mówić, zrobiłem dopisek +po raz kolejny oddaję Ci 100 złotych w imieniu pana prezydenta, o które ciągle się upominasz+" - powiedział szef MON.
Jego zdaniem, Sikorski "zrobił niezły biznes" na tym, że współpracował z prezydentem - został senatorem PiS i był ministrem. Szczygło wyraził nadzieję, że to "ostatni taki biznes". "Jak za sto złotych dostaje się dwieście, to takiej przebitki nie ma nawet w największych zwyżkach na giełdzie" - dodał.
"Rozumiem, że przelew jest w drodze, i ufam Poczcie Polskiej że dotrze. W związku z tym chciałbym serdecznie podziękować panu prezydentowi za uregulowanie honorowego długu. Odczytuję to jako gest przyjaźni i dobry omen na współpracę Pałacu Prezydenckiego z przyszłym rządem Platformy Obywatelskiej" - ripostował Sikorski.
"Gdy tylko pieniądze wpłyną, zamierzam je przekazać na fundusz wyborczy PO ze wskazaniem na kandydata Radosława Sikorskiego, co będzie znaczącym wzmocnieniem mojego kufra wojennego w tej kampanii" - dodał.ab, pap