Nielegalnie zatrzymanie i więzienie aktywistów. Policja działała na zlecenie ABW?

Nielegalnie zatrzymanie i więzienie aktywistów. Policja działała na zlecenie ABW?

Funkcjonariusz ABW
Funkcjonariusz ABW Źródło: PAP / Darek Delmanowicz
Pod koniec października 2020 r. w drodze na protest policja miała bezprawie zatrzymać i przez kilka godzin przetrzymywać aktywistów. Wszystko za sprawą rzekomych informacji ABW o planowanym przejeździe osób związanych z bojówkami anarchistycznymi.

Centrum antyterrorystyczne Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego inspirowało bezprawne uwięzienie działaczy legalnego związku zawodowego – stwierdziła „Gazeta Wyborcza”. Chodzi o sytuację z końca października 2020 r. z udziałem pięciu działaczy Inicjatywy Pracowniczej, którzy jechali z Poznania do Warszawy na protest przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego.

Po drodze ich samochód miał być trzy razy kontrolowany przez policjantów poszukujących usterek technicznych i zabronionych przedmiotów. Według GW aktywiści zostali „bezkarnie uprowadzeni z autostrady w okolicach Pruszkowa, wyciągnięci z auta, zakuci w kajdanki i więzieni bez żadnych podstaw przez kilka godzin”. Związkowcy mieli zostać uwolnieni po zakończonym proteście. „Wyborcza” zaznaczyła, że z zatrzymania nie sporządzono protokołów, bo akcja była nielegalna.

Kto wydał rozkaz ws. aktywistów?

Rozkaz uwięzienia członków Inicjatywy Pracowniczej miał wyjść ze sztabu policyjnej operacji „Jesień 5”. Poznano nazwiska sześciu policjantów zaangażowanych w akcję. – Władza mogła się obawiać połączenia tego dziejowego ruchu społecznego i ewentualnego strajku pracowniczego. Dlatego znaleźliśmy się na celowniku – uważa Marta Rozmysłowicz, jedna z zatrzymanych. Policja tłumaczyła się, że związkowców zakuto w kajdanki dla ich bezpieczeństwa i ani przez moment nie byli zatrzymani.

Sąd stwierdził jednak, że zatrzymanie miało miejsce, „odbyło się bez podstawy prawnej i było nielegalne, bezzasadne oraz nieprawidłowe”. Każde z uwięzionych otrzymało zadośćuczynienie od Skarbu Państwa. Prokuratura nie chciała podjąć śledztwa ws. ustalenia winnych, ale jak podaje „Gazeta Wyborcza”, zrobiła to po nakazie ze strony sądu. Nikt nie poniósł jednak konsekwencji. Śledztwo po trzech latach zostało umorzone.

Jaka była rola ABW w operacji?

Z uzasadnienia ma wynikać, że w operację zaangażowani byli funkcjonariusze ABW. Policjant drogówki zatrzymujący aktywistów miał zeznać, że podstawą zatrzymania miały być informacje posiadane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ale nie znał szczegółów. Funkcjonariusz miał dodać, że nie zrobił protokołu zatrzymania, bo nikt w komendzie nie chciał mu tego podbić. Komendant miał „chronić siebie i swoich ludzi”. Dodatkowo komendant lub wicekomendant z Pruszkowa miał oświadczyć, że wynika to z braku dokumentów z ABW.

Po tych ustaleniach członkowie Inicjatywy Pracowniczej mieli być więzieni jeszcze przez trzy godziny. Wiceszef warszawskiej drogówki miał wyjaśnić, że obecność aktywistów na komendzie wynikała z potrzeby przeprowadzenia „dokładniejszej kontroli” ze względów bezpieczeństwa, czego nie dało się zrobić na autostradzie. Polecenie, które przekazał funkcjonariuszom zatrzymującym związkowców, miał otrzymać od swojego szefa.

Operacja „Jesień 5”

Ten z kolei miał wyjaśniać, że zatrzymanie auta do kontroli kazał wykonać sztab operacji „Jesień 5”. Sztab tłumaczy się z kolei koordynacją dział trzech podoperacji. Policjanci z „Drogi” zapewniali bezpieczeństwo na drogach w czasie strajku kobiet 30 października 2020 r., z „Rekonesansu” analizowali zagrożenia na strajku kobiet i typowali niebezpieczne osoby, a z „Procesu” zbierali informacje o zatrzymanych, w tym prewencyjnie, oraz wyjaśniali prawne wątpliwości.

Dowódca operacji „Jesień 5” miał wspominać o „druzgocących prognozach i analizach ryzyka”. Ataki na uczestników strajku kobiet mieli szykować kibice, a w manifestacjach udział brać mieli antyfaszyści. Marek Chodakowski zaprzeczył, że to on kazał wydać polecenie zatrzymania członków Inicjatywy Pracowniczej. Według niego decyzję mógł podjąć dowodzący „Drogą” wiceszef warszawskiej drogówki, ale ten nie wiedział, na jakiej podstawie zatrzymano aktywistów.

Ustalenia centrum antyterrorystycznego Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego

W „Procesie” zatrzymaniami prewencyjnymi miała zajmować się policjantka, która zaprotestowała przeciwko zatrzymaniu związkowców, ale tych nadal więziono. ABW w marcu 2023 r. miała przyznać, że jej centrum antyterrorystyczne „uzyskało informacje o planowanym przejeździe osób związanych z bojówkami anarchistycznymi z terenu Poznania do Warszawy”. Podano markę i numer rejestracyjny auta oraz nazwiska działaczy Inicjatywy Pracowniczej, ale nie wiadomo, jak je zdobyto.

Według Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego aktywiści mieli chcieć „wziąć udział w konfrontacjach fizycznych z przedstawicielami środowisk skrajnie prawicowych” oraz „planować podburzanie innych demonstrantów do działań radykalnych, niezgodnych z prawem”, a w przypadku dotarcia do Warszawy „mogli dążyć do bezpośrednich ataków siłowych wobec funkcjonariuszy służb”. Ostrzeżenie w tej sprawie miało trafić do stołecznej policji. Mimo to nie było polecenia zatrzymania aktywistów.

Doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy?

Według prokuratury to dowódca podoperacji „Droga” miał podjąć decyzję o uwięzieniu związkowców. Mógł też błędnie odczytać polecenie kontroli jako polecenie zatrzymania. Mimo to Dariusz Ejsmont miał nie przekroczyć uprawnień. Prokurator Marek Kozicki uznał jednak, że dzięki informacji ABW członkowie Inicjatywy Pracowniczej mogli być zatrzymani przez cztery godziny, a policja „nie miała złych intencji”. Z kolei obecność aktywistów w strajku kobiet mogłaby doprowadzić do zamieszek.

Prokurator miał widzieć tylko nieprawidłowości ws. niepoinformowania związkowców o powodach zatrzymania, niepouczenia o prawach i nieumożliwienia kontaktu z adwokatem. Niedopełnienie obowiązków przez policjantów miało nie wyczerpywać znamion przestępstwa, z uwagi na „dynamikę podejmowanych czynności” oraz „działania pod presją czasu i poleceń służbowych, zamieszania informacyjnego ze sztabu operacji i późniejszego całkowitego braku wsparcia od przełożonych”.

Czytaj też:
Spięcie między politykami PiS a dziennikarzem TVN. „Pan sobie może tworzyć alternatywna rzeczywistość”
Czytaj też:
Dyscyplinarka nie była uzasadniona. Sąd przywrócił pracownicę Amazona do pracy

Źródło: Gazeta Wyborcza