Szymon Hołownia uważa, że regulamin Sejmu wymaga rewizji, bo jest zlepkiem „skamielin z ostatnich 30 lat demokracji”. Podkreślił jednak, że do sprawnej pracy izby wystarczyłoby, by posłowie stosowali się do już istniejących przepisów. – Regulamin w dłuższej perspektywie fundamentalnie wymaga przepracowania (…). Natomiast nie jest tak, że dziś nie da się „na nim” pracować. Wystarczy go stosować. Trzeba iść krok po kroku – powiedział w rozmowie z Rzeczpospolitą.
Groźby pod adresem Hołowni
Lider Polski 2050 powiedział także, że jego praca wzbudziła w niektórych posłach chęć buntu. Część z nich miała mu zagrozić sabotażem pracy Sejmu.
– Niektórzy posłowie z prawej strony sali grożą mi już w rozmowach – a prowadzę takie – blokadą mównicy, organizowaniem alternatywnego Sejmu w Sali Kolumnowej czy wręcz powtórzeniem ataku na Kapitol – relacjonował.
Dodał jednak, że podchodzi do takich gróźb ze spokojem, a w razie konieczności postara się ochłodzić atmosferę, zwołując Konwent Seniorów. – A jeśli to nie wystarczy – są trzy ścieżki, jakie ma marszałek prowadzący obrady: przywołanie do rzeczy, do porządku i stwierdzenie, że poseł narusza powagę Sejmu. To się może skończyć wykluczeniem z obrad, karami finansowymi, to jest dla posłów realnie dotkliwe – podkreślił.
Kaczyński na dywanik?
Przy rozmowie o niesfornych posłach, Hołownia został zapytany, czy wezwałby na dywanik prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. – Tak, oczywiście. Poproszę go, jeżeli będzie to konieczne, ale na razie współpraca akurat z posłem Kaczyńskim przebiega bez zarzutu – zaznaczył.
Dodał, że Kaczyński, nie przekracza granic regulaminu, czego nie można powiedzieć o innych posłach. – Mieliśmy do tej pory dwie wymiany zdań w izbie, obie były niekonfrontacyjne, pozbawione agresji. Są inni posłowie, którzy te granice przekraczają, i nie będę miał żadnych wątpliwości, gdy trzeba będzie używać wszystkich dostępnych narzędzi – powiedział Szymon Hołownia.
Czytaj też:
Morawiecki zaczepił Hołownię w sieci. „All I want for Christmas is U…stawy”Czytaj też:
Obrady Sejmu w kinie. Piechociński: Zamiast nowego mistera opozycji, wolę obejrzeć „Napoleona”