Już od pierwszego dnia lipca 2024 roku w Warszawie obowiązywały będą nowe przepisy, związane z wprowadzeniem Strefy Czystego Transportu (SCT). Oznacza to, że wkrótce na teren miasta nie wjedziemy benzyniakiem (także z LPG), który wyprodukowany został przed 1997 rokiem (przy czym maksymalny wiek pojazdu to 27 lat), a także dieslem – wyprodukowanym przed 2006 rokiem (pojazd może mieć maksymalnie 18 lat). To wytyczne pierwszego etapu, bo w 2026 roku wdrożony zostanie etap drugi, który będzie miał jeszcze bardziej rygorystyczne założenia.
W projekcie pojawiło się kilka wyjątków. Mieszkańcy obszaru SCT, a także płacący podatki w Warszawie, będą musieli zastosować się do wymagań dopiero od trzeciego etapu – który w życie wejdzie w styczniu 2028 roku. Seniorzy (zdefiniowani jako obywatele, którzy ukończą 70 lat do końca tego roku), także nie będą musieli stosować się do wytycznych – chyba że po 1 stycznia zakupią nieekologiczny pojazd.
Wyjątki przewidziano także dla pojazdów, którymi posługują się służby, samochodów zabytkowych czy „specjalnych”, takich jak choćby karawan pogrzebowy. Karani nie będą także za wjazd do SCT ci kierowcy, którzy dojeżdżają do szpitala czy po to, by zdać egzamin (wówczas otrzymają kilkudniowe przepustki). Chodzi tu jednak o sporadyczne zdarzenia.
W nowym projekcie określono, gdzie przebiegać mają granice strefy. Obejmie ona „całe dzielnice Śródmieście, Żoliborz i Praga Północ; prawie całą Ochotę (poza SCT pozostanie fragment z CH Reduta i ul. Mszczonowską oraz Dworzec Zachodni) i Pragę Południe (poza SCT pozostanie Olszynka Grochowska: niezamieszkały obszar PKP i rezerwatu przyrody); większość Mokotowa (poza SCT pozostaną Sadyba, Stegny, Augustówka i część Służewca); około połowy Woli (do al. Prymasa Tysiąclecia)” – czytamy na transport.um.warszawa.pl. Warto dodać, że kierowcy muszą być czujni i zwracać uwagę na znaki drogowe, które jako jedyne będą informować o obszarze SCT.
„Strefa wykluczenia”?
W czwartek miała miejsce sesja Rady Warszawy. Projekt ten był pierwszym punktem i wywołał olbrzymie kontrowersje – podaje Salon24. Politycy PiS zarzucali opozycji, że ta pozwoliła usiąść na sali rzekomo wyłącznie zwolennikom proekologicznego rozwiązania. Przeciwnicy zaś mieli być zatrzymywani w drzwiach przez straż miejską.
Jedno ze zdjęć, które zdaje się to potwierdzać, to fotografia udostępniona przez Małgorzatę, posłankę Prawa i Sprawiedliwości. „Obywatelskość Platformy w wykonaniu ekipy Trzaskowskiego- Rada Warszawy i blokada dla mieszkańców. A temat super ważny – strefa czystego transportu, czyli strefa wykluczenia dla setek tysięcy Warszawiaków” – dodała w opisie na X/Twitterze.
Jednak według informacji przekazanych przez niektórych internautów na platformie Elona Muska, straż miejska pojawiła się na miejscu, by utrzymać porządek i umożliwić obrady. Ponadto na sali jest już bardzo dużo osób, z tego też najprawdopodobniej powodu służby nie wpuszczają kolejnych osób – a tych – z transparentami – czeka przed drzwiami dziesiątki.
Także Sebastian Kaleta opublikował materiały z sesji Rady Warszawy. Sfilmował on zachowanie osób, które – jak widzimy na wideo – znajdowały się na sali obrad. „Nie, nie dla SCT!” – grzmią trzymający transparent, na którym znajdowało się to samo hasło. „Radni na taczki” – słychać po chwili. „Mieszkańcy protestują przeciwko przepychaniu przez Rafała Trzaskowskiego Strefy Wykluczenia Komunikacyjnego. (...) Chodzi o to, by ludzie nie mogli wjechać swoim autem do wielu dzielnic Warszawy” – mówi.
Sesja została w pewnym momencie nawet przerwana. Kaleta kontynuował, że cały projekt powstał po to, by „bardziej zamożni mieli puste ulice Warszawy dla siebie”. „Mieszkańcy skandowali, by wnieść referendum, ale Platforma Obywatelska odrzuciła wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie wprowadzenia tych chorych, ideologicznych pomysłów” – mówi poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Rodzice walczą o czyste powietrze dla swoich dzieci
Na sesji byli też przedstawiciele organizacji Rodzic w mieście. „Cała Warszawa Strefą Czystego Transportu” – apelowali. Są też uczestnicy wydarzenia Rodzice dla Klimatu. „Rodzice mają dość powietrza, które zatruwa dzieci”, „SCT – strefa czystej troski” – brzmią hasła na plakatach.
Salon24 informuje, że radni chcą wnieść poprawkę ograniczającą obszar SCT. Karol Darmoros z Polskiego Radia poinformował, że poprawki zapowiedział radny Jarosław Szostakowski z Platformy Obywatelskiej. „Będzie powrót do pierwotnych granic SCT” – podaje dziennikarz.
Na miejscu jest także Paweł Skierawski z inicjatywy mieszkańców Stopkorkom, który stwierdził, że „nie ma uzasadnia dla aż tak szerokich granic strefy SCT” – cytuje Salon24. – Tym bardziej że obejmuje ona np. Wisłostradę, która jest drogą przelotową, ale także drogą, którą mieszkańcy poruszają się, by załatwić ważne sprawy w centrum. Więc nawet jeżeli ktoś nie będzie mieszkał w SCT, to i tak nie będzie mógł przejechać przez swoje miasto inaczej niż obwodnicą – zauważa.
Wiceprezydent Michał Olszewski podkreślił zaś, że w trakcie pandemii wyszło na jaw, jaki wpływ na jakoś powietrza mają samochody przejeżdżające przez Warszawę – był to jedyny rok, gdy w stolicy nie doszło do przekroczenia norm stężenia tlenku azotu. – 87 proc. mieszkańców i mieszkanek Warszawy chce, aby władze lokalne podejmowały działania, których celem jest ograniczenie zanieczyszczenia powietrza, a 76 proc. chce powstania strefy czystego transportu. Warto również podkreślić, że utworzenie stref czystego transportu w miastach o liczbie mieszkańców powyżej 100 tys. jest jednym z kamieni milowych Krajowego Planu Odbudowy – brzmią słowa Trzaskowskiego ze stycznia 2023 roku.
Prof. Artur Badyda z Zakładu Informatyki i Badań Jakości Środowiska Politechniki Warszawskiej wyjaśnił zaś, że w mieście znajdują się dwie stacje monitoringu powietrza. Podkreślił, że „nie mamy szczegółowej wiedzy na temat tego, jak wyglądają stężenia w długim horyzoncie czasowym na ciągach komunikacyjnych, które są oddalone od strefy śródmiejskiej”. Dodał jednak, że w Warszawie ruch jest coraz większy, a liczba pojazdów na ciągach dojazdowych do strefy śródmiejskiej rośnie. Na podstawie krótkoterminowych badań widać zależność między zmianami ruchu drogowego a stężeniem zanieczyszczeń, które przekraczają normy na wspomnianych ciągach dojazdowych. Jego zdaniem istnieje pewne uzasadnienie, by strefa SCT była większa niż mniejsza – mówi prof. Badyda w rozmowie z portalem Salon24.
Badanie ICCT: najwięcej zanieczyszczeń generuję stare diesle
Warto też przytoczyć raport Najwyższej Izby Kontroli z 2014 roku. Według danych ruch samochodowy odpowiada za 63 proc. zanieczyszczeń pyłami PM10 (toksyczna zawiesina w powietrzu, w skład której wchodzić mogą trujące substancje: benzopireny, dioksyny czy furany) w stolicy. W 2020 roku NIK podawał, że zanieczyszczenia transportowe generują około 75 proc. tlenków azotu w Warszawie – czytamy na oficjalnym portalu m.st. Warszawy. Zaś badanie International Council on Clean Transportation z 2020 roku wykazało, że najwięcej zanieczyszczeń generują starsze pojazdy, przede wszystkim te wyposażone w silniki diesla. Pojazdy sprzed 2006 roku, stanowiące 17 proc. floty, powodowały ogromną emisję tlenków azotu. Było to 37 proc. całego stężenia – próbka liczyła 150 tys. aut – czytamy.
„Brak strefy czystego transportu oznacza zablokowanie szans stolicy na tak potrzebne do jej rozwoju europejskie pieniądze. Pod rozwagę wszystkim, którym na sercu leży dobro Warszawy i jej mieszkanek i mieszkańców” – podkreślił zaś 7 grudnia na X/Twitterze prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
twitterCzytaj też:
Ukraińcy stanęli pod Sejmem. Mają serdecznie dość sytuacji na granicyCzytaj też:
Kołodziejczak dał popis w Sejmie. „Nie wiem, czy można to nazwać głową, bo w głowie jest mózg”