W późnych godzinach wieczornych w czwartek, 21 grudnia politycy Prawa i Sprawiedliwości i Suwerennej Polski udali się z interwencją poselską do siedziby Polskiej Agencji Prasowej. Wśród kilkunastu obecnych na miejscu parlamentarzystów znaleźli się m.in. Dariusz Matecki, Paweł Jabłoński, Szymon Szynkowski vel Sęk oraz Łukasz Schreiber.
Interwencja w PAP. „Uzbrojeni faceci”
Z publikowanych w mediach społecznościowych relacji posłów wynika, że w pewnym momencie przed budynkiem pojawili się mężczyźni z bronią. – Przed chwilą trzech uzbrojonych facetów próbowało tutaj wtargnąć – poinformował w nagraniu udostępnionym w serwisie X (dawniej Twitter) Dariusz Matecki. „Trwa szturm ludzi Tuska na siedzibę Polskiej Agencji Prasowej!” – napisał godzinę później.
„Uzurpator wraz z prawnikami poza budynkiem. Oprychy na razie uciekły. Zobaczymy czy wrócą” – poinformował po 21:00 Łukasz Schreiber. Dwie godziny później Łukasz Śliwka przekazał, że w hallu siedziby PAP pojawili się kolejni adwokaci nowego prezesa. „Na merytoryczne argumenty nie odpowiadają. Nie przedstawiają żadnych argumentów. Całkowita kompromitacja ludzi Sienkiewicza” – stwierdził.
Nowy prezes wciąż poza gabinetem
Marek Błoński nie dostał się do blokowanego przez posłów i byłego prezesa gabinetu. Jak poinformował Szymon Szynkowski vel Sęk, przed godziną 2:00 w nocy wyszedł z budynku. „Dziennikarz podający się za Prezesa PAP opuścił siedzibę spółki, pozostawiając trójkę mecenasów... Na razie nocna, kolejna nielegalna próba przejęcia kontroli nad PAP nie powiodła się” – podsumował zdarzenia polityk Prawa i Sprawiedliwości.
W rozmowie z PAP Marek Błoński zapewnił, że jego celem nie jest, i od początku nie było, „odwrócenie” dotychczasowego przekazu. Podkreślił, że najbardziej zależy mu na realizowaniu misji agencji i zachowaniu standardów. Mimo utrudnionego dostępu do budynku siedziby pełni już działania zarządcze.
Czytaj też:
Zamieszanie w Polskiej Agencji Prasowej. Były prezes nie uznaje następcyCzytaj też:
Nowy ład mediów publicznych. Szef Kancelarii Premiera: Głos Andrzeja Dudy będzie miał znaczenie