Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Minął prawie tydzień od zmiany prezesa TVP, a politycy PIS wciąż okupują telewizję publiczną oraz Polską Agencję Prasową nie uznając zmian, jakie się w niej dokonały. Z moich rozmów z odbiorcami mediów wynika, że są pogubieni, ludzie po prostu nie wiedzą, o co w tych przepychankach chodzi i jak ta sytuacja może się skończyć. Bo jakoś, kiedyś będzie musiała.
Maria Sankowska-Borman: W sprawie mediów publicznych mamy sekwencję wydarzeń, która nie zaczęła się uchwałą organu właścicielskiego, tylko sięga w przeszłość. To jest ten element większego obrazka, tak naprawdę sięga momentu, w którym rozpoczął się proces niszczenia praworządności w Polsce. Dlatego dzisiaj, w tych warunkach, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego jako organ wykonujący uprawnienia właścicielskie Skarbu Państwa, skorzystał z przysługujących mu uprawnień i podjął decyzje o zmianach władz w mediach.
Myślę, że co do tego nie ma sporu, że jedyny wspólnik spółki kapitałowej ma prawo kształtowania organów spółki. Jest tylko pytanie, czy w tych okolicznościach prawnych albo bezprawnych, stworzonych przez przeszłe decyzje PiS, ten wspólnik mógł z tego uprawnienia skorzystać?
Jeżeli posłowie partii, która utraciła władzę, się z tym nie zgadzają, to mają możliwość dokonania np. kontroli poselskiej na podstawie i w granicach ustawy, mają możliwość przeanalizowania tej sytuacji i podjęcia innych działań prawnych. Natomiast to, co się dzieje, to co ja obserwowałam, to jest tworzenie jakiejś alternatywnej rzeczywistości, historii napaści, siłowego przejęcia, brutalnych ataków. Tymczasem tego nie ma i tego nie było.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.