Znana prawniczka spędziła noc w siedzibie okupowanych mediów. „Jakiś zbiorowy obłęd”

Znana prawniczka spędziła noc w siedzibie okupowanych mediów. „Jakiś zbiorowy obłęd”

Maria Sankowska-Borman
Maria Sankowska-Borman Źródło: Archiwum prywatne
– W mojej ocenie te wszystkie działania posłów prowadziły do tego, żeby faktycznie doszło do naruszenia nietykalności. Czyli krótko mówiąc, oni prowokowali pracowników, obserwatorów, podchodzili do nich krzycząc, żeby ich nie dotykać, bo są posłami. To oni przekraczali granice prywatności, naruszali dobra osobiste, wpychali się z telefonem przed twarz, robili zdjęcia z ukrycia i je publikowali. Miarą tego absurdu jest to, że jeden z takich prominentnych dziennikarzy, apologetów poprzedniej władzy, chodził za mną z telefonem i pytał mnie napastliwie, jaki mam stopień wojskowy – o wydarzeniach w siedzibie PAP, a także szerzej, o sytuacji w TVP w rozmowie z „Wprost” mówi Maria Sankowska-Borman, adwokatka, członkini założycielka Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego.

Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Minął prawie tydzień od zmiany prezesa TVP, a politycy PIS wciąż okupują telewizję publiczną oraz Polską Agencję Prasową nie uznając zmian, jakie się w niej dokonały. Z moich rozmów z odbiorcami mediów wynika, że są pogubieni, ludzie po prostu nie wiedzą, o co w tych przepychankach chodzi i jak ta sytuacja może się skończyć. Bo jakoś, kiedyś będzie musiała.

Maria Sankowska-Borman: W sprawie mediów publicznych mamy sekwencję wydarzeń, która nie zaczęła się uchwałą organu właścicielskiego, tylko sięga w przeszłość. To jest ten element większego obrazka, tak naprawdę sięga momentu, w którym rozpoczął się proces niszczenia praworządności w Polsce. Dlatego dzisiaj, w tych warunkach, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego jako organ wykonujący uprawnienia właścicielskie Skarbu Państwa, skorzystał z przysługujących mu uprawnień i podjął decyzje o zmianach władz w mediach.

Myślę, że co do tego nie ma sporu, że jedyny wspólnik spółki kapitałowej ma prawo kształtowania organów spółki. Jest tylko pytanie, czy w tych okolicznościach prawnych albo bezprawnych, stworzonych przez przeszłe decyzje PiS, ten wspólnik mógł z tego uprawnienia skorzystać?

Jeżeli posłowie partii, która utraciła władzę, się z tym nie zgadzają, to mają możliwość dokonania np. kontroli poselskiej na podstawie i w granicach ustawy, mają możliwość przeanalizowania tej sytuacji i podjęcia innych działań prawnych. Natomiast to, co się dzieje, to co ja obserwowałam, to jest tworzenie jakiejś alternatywnej rzeczywistości, historii napaści, siłowego przejęcia, brutalnych ataków. Tymczasem tego nie ma i tego nie było.

Źródło: Wprost