Do wsi prowadzi wąska droga, na której mieści się tylko jeden samochód. Tuż przed torami, po których od lat nie jeżdżą pociągi, ktoś nabazgrał: „Cygany”. I strzałkę prosto. Pierwszą i ostatnią literę ledwo już widać. Kto to zrobił? Romowie powiedzą, że ich sąsiedzi. Ale niektórzy z – jak sami o sobie mówią – społeczności większościowej albo „rdzennej”, twierdzą, że to Romowie. Albo ktoś z zewnątrz. Dalej droga skręca, pnie się lekko w górę. Po prawej zaczyna się romskie osiedle, po lewej reszta domów, dalej w górę – kolejne. Łącznie w Koszarach mieszka około pięćset osób, na położonym w środku wsi romskim osiedlu ponad setka.
– To jest walka z wiatrakami. Rozmowa z nimi to jak grochem o ścianę – klną mieszkańcy.
– Mamy dość, bo przychodzą ludzie, piszą nie to, co trzeba. Nagrywają coś, a potem w telewizji co innego pokazują – skarżą się Romowie. – Po ostatnim zebraniu my trochę zmieniliśmy, tylko czy sąsiedzi coś zmienili? Zawsze są dwie strony medalu, obie strony muszą rozmawiać.
„Boli nas, że dzieci polskie nastawia się przeciwko romskim”
Romowie mieszkają w Koszarach od dekad. Pierwsza rodzina sprowadziła się jeszcze w latach 70., z czasem społeczność romska stawała się coraz liczniejsza. Wokół niewielkiego bloku zaczęły powstawać kolejne, w większości nielegalne budynki.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.